piątek, 13 stycznia 2017

uzależnienie szóste


Zaczęłaś wpatrywać się w jego zmęczoną twarz, nie wykazującą żadnych emocji; był w tej chwili, jak posąg, który zamiast muzeum, wybrał korytarz Twojego, służbowego mieszkania. Odkładając na szafkę prawie pusty talerzyk, przeniosłaś wzrok na żółte tulipany; uwielbiałaś dostawać bukiety kwiatów i najchętniej zabrałabyś je z jego przerażająco drżącej dłoni, wtulając się w jego rozgrzane ciało i ścierając z szyi pojedyncze kropelki potu. Jednak po tamtej, bezsensownej propozycji, stałaś się upadłym aniołem z rozciętymi skrzydłami, któremu do rozszarpanego serca została wbita, ostra i niepotrzebna wcale szpilka, przecinająca je boleśnie, wydobywając z niego strugi krwi.

-Dzisiaj nie mamy pierwszego kwietnia. -wysyczałaś głosem nasyconym typową ironią.

-Orientuję się w czasie, Marcela. -zmniejszył dzielącą Was odległość do zera, ułożył miękkie dłonie na Twojej twarzy i nogą zamknął drzwi. -Pozwól mi wszystko wytłumaczyć.

-Masz pięć minut. -oparłaś się o parapet, wpatrując się w zachód słońca, nieprzerwanie wsłuchując się w następny utwór ulubionej piosenkarki.

-Nigdy, ale to przenigdy, nie byłem w związku. W moim życiu było kilka nocy z nowopoznanymi dziewczynami, których imion nawet nie znałem, tamte chwile nic dla mnie nie znaczyły. Tylko ty potrafiłaś zmienić moje życie, ale boję się, że swoją osobą zburzę Twój, idealnie poukładany świat. -wziął do ręki ramkę z Waszym zdjęciem, unosząc kąciki ust do niebios. -Marcyśka, zapomnij o tamtej propozycji, będzie lepiej, jak wyjdę. -zerknął na Ciebie niepewnie.

-Tak ma wyglądać nasz koniec? -poprawiając ręcznik, odwróciłaś się do niego plecami. -Tomek, ja nie chcę się poddawać się za pierwszym razem, daj mi czas, a może mecz o uczucie będzie zwycięski. -przymknęłaś powieki, układając palce na szybie i z trudem łapiąc oddech.

-Kobieto, jesteś niesamowita. -szepnął i musnął wargami płatek Twojego ucha. -Będę czekał.

Po odłożeniu kluczy na miejsce, wróciła zapomniana wiara w ludzi; brunet Cię oczarował, stał się złodziejem Twojego serca i wiedziałaś, że zwariowałaś już do samego końca. Uległaś jeden, jedyny raz, a obecność Ciebie w pułapce trwała od roku; od najpiękniejszych dwunastu miesięcy, podczas których zmieniło się Twoje nastawienie do otaczającego Cię świata. Przy nim powoli nie poznawałaś siebie; wszystko, czego do tej pory nie lubiłaś, z każdą chwilą mocniej akceptowałaś. Nadchodząca jesień, a nawet bębniący o szyby deszcz sprawiały radość i identyczny uśmiech, jaki panował podczas wybierania sportowych, wymarzonych butów.

💎
 
Otwierając kapsel od chłodnego piwa, zacząłeś wpatrywać się w tytuł filmu, który od wielu lat był dla Ciebie zagadką. Jako jedyny z rodziny wolałeś piątkowe wieczory spędzić na hali treningowej, nie przyglądając się losom znanego dla większości ludzi Harrego Pottera. Często zaskoczony przyglądałeś się zaczarowanemu Janowi, który na przeczytanie poświęcał cały swój czas i nawet jedzenie przestawało się dla niego liczyć; śmiałeś się z momentów, kiedy Marcelina wtulona w jego ramię, chłonęła kolejne wersy, jakby były one siatkówką; widziałeś ją tylko taką zauroczoną w momentach, kiedy trzymała piłkę w rękach, wygrywała mecze z drużyną i chciała udowodnić, że z Waszej dwójki to właśnie ona jest mistrzem. Układając się wygodnie na kanapie, odłączyłeś ładowarkę od telefonu Ziobrowskiego i ze złością położyłeś urządzenie na błyszczących, jasnych panelach.

-Miałeś ze mną oglądać, mam misję. -mruknąłeś niezadowolony i próbowałeś się skupić.

-Fornal, oglądałem to już kilkanaście razy, znam każdy szczegół i mogę Ci wszystko streścić. -wytarł mokre usta. -Zapisałeś się na test u Marceliny? Potrafi czasami rozmawiać godzinami o Harrym, ale na szczęście się w nim nie zakochała. -wypuścił z ulgą powietrze i z uśmiechem sięgnął telefon.

-Nie pomagasz mi wcale. -nacisnąłeś czerwony przycisk na pilocie.

-Marcyśka, od dawna zmieniła gatunek literacki i filmowy. -usłyszałeś dźwięk wiadomości. -Właśnie kończy czytać książkę o nieszczęśliwej miłości. -wskazał na dany fragment i klepiąc Cię po ramieniu, wyszedł z mieszkania.

Chciałeś udowodnić jej, że Ci zależy, zrobiłbyś dla niej wszystko, nawet coś, co zupełnie Cię nie fascynowało. Miłość była dla Ciebie uczuciem nieznanym i stawiałeś je pod ogromnym znakiem zapytania. Czułeś się jak dziecko, które odkrywa tajemnicze szczegóły z malującym się na twarzy zaskoczeniem. Chciałeś, aby w najbliższej przyszłości, bez zapowiedzi odwiedzała miasto w województwie mazowieckim i robiła niespodzianki tylko i wyłącznie Tobie. Jeszcze kilka miesięcy temu uwielbiałeś zasypiać sam w łóżku i mieć każdy centymetr powierzchni dla siebie, ale właśnie o pierwszej pięćdziesiąt cztery marzyłeś o tym, aby przytulić się do jej drobnego ciała i schować twarz  w jej kręcone włosy, pachnące intensywnym zapachem czekolady. Mógłbyś wpatrywać się w jej twarz godzinami, czytać kolejne tytuły z mrocznych albo kolorowych okładek książek, które uwielbiała czytać przy słabym świetle lampy. Chciałeś całować ją powoli i wykrzyczeć całemu światu, że nowa przyjmująca Budowlanych Łódź jest Twoją kobietą na wyłączność.


Czy to właśnie jest ta cała miłość? Tomaszu, Twoje myśli robią się szalone. Żyjesz? Czy to jeszcze Ty?

Wstając z łóżka, odsunąłeś długą firankę i wpatrywałeś się w oświetlone miasto. Liczba ludności w Radomiu przekraczała dwieście tysięcy, ale Ty jedyny byłeś zagubiony, zauroczony w swojej przyszywanej siostrze i gdyby spojrzeć na Waszą sytuację ze strony Twojej mamy albo ojca Marceliny, właśnie powstawały pierwsze zarysy dramatu. Na lekko zakurzonym parapecie narysowałeś część serca, potrzebowałeś tej drugiej połówki, pragnąłeś dzielić z kimś swoje życie, a od roku zachowywałeś się, jak gimnazjalista, który przed pierwszą lekcją wpatruje się w siedzącą naprzeciwko koleżankę i udaje, że to właśnie wieszaki tuż za nią są obiektem jego intensywnej obserwacji.




Tydzień później

 
Zakładając nogę na nogę i poprawiając krótką, obcisłą sukienkę z dzianiny, chciałaś zwrócić na siebie uwagę. Wyłamując nerwowo palce u prawej dłoni, zobaczyłaś przeszywający Cię wzrok ciemnych tęczówek, różniących się niewiele od Twoich. Mężczyzna zdejmując okulary, upił łyk zimnej, czarnej kawy i momentalnie wyłączył komputer. Tata, był Twoim osobistym psychologiem, pomagał przy realizacji marzeń i uwielbiał sprzedawać cenne, złote rady. Z głośnym westchnięciem, wzięłaś scenariusz do dłoni i zaczęłaś poznawać tematy listopadowego odcinka, którego nagrania miały rozpocząć się w przyszłym tygodniu w łódzkim studiu nagrań. Mężczyzna interesujący się językiem i komunikacją społeczną potrafiłby przyjechać do Ciebie w środku nocy z drugiej części Polski. Czterdziestoletni brunet, który rozkochał w sobie Twoją mamę ponad dwadzieścia lat temu, potrafił wziąć na siebie ciężar życia i pokazać, że mu zależy na wówczas kilkudniowej dziewczynce.

-Marcelina, ja znam ten wzrok. -zaśmiał się cicho, siadając na brzegu biurka. -Twoja mama miała identyczny, kiedy się we mnie zakochała.

-Tato, ale ja nie potrafię trafić do jego zamrożonego serca.

-Zrób wszystko, abyś stała się jego powietrzem. -mrugnął. -Nie rezygnuj z tej miłości, zaczekaj na cenny krok z jego strony. To mężczyźni walczą o kobiety, nie pomagaj mu, bo później będziesz musiała się za niego oświadczyć. -zaśmiał się cicho. -Kochanie, ale nie martw się, nie jesteś sama. Strzała Amora trafiła też Tomka, moja żona ma trudny orzech do zgryzienia, milczą w salonie od godziny.

Fornal, na całym moim ciele są ciarki, a na policzkach delikatne rumieńce.


💎
 
Składając kolejną koszulkę blondynki, potrzebowałeś szczerej rozmowy z bliską Ci osobą. Z kobietą, która nie zostawiła Cię, zaplanowała Ci najlepsze dzieciństwo i kochała Cię całym swoim sercem. Dotykając czerwonych liter układających się w nazwisko dziewiętnastolatki, zacząłeś gubić się jeszcze bardziej. Posyłając mamie nikły uśmiech, liczyłeś na jej pomoc. Po bolesnych faktach z przeszłości nie chciałeś popełniać identycznego błędu, którego autorem stał się Twój ojciec. Właśnie to, co się wydarzyło robiło potężne blokady i najchętniej nie ruszałbyś się nawet o krok. Chciałeś mieć przed oczami spokój i wyraźny obraz przyszłości.

-Tomasz, czy ty chcesz mi coś powiedzieć? -poczułeś jej chłodną dłoń na odkrytym kolanie. -Wyrzuć z siebie to, co Cię gryzie. -brunetka założyła kosmyki włosów za ucho.

-Mamo, najwyraźniej miłość rzuciła mi się na mózg. Gram na tej dziewczynie, jak na skrzypcach i czasami zadałem jej taki ból, jakbym rzucił nią o ścianę. -schowałeś twarz w dłonie.

-Nie siedź bezczynnie, działaj. Żadna kobieta nie lubi czekać w nieskończoność. Daj jej jakiś znak, bo inaczej będzie szczęśliwa z innym. -zaczęła głaskać Cię delikatnie po plecach. -Dasz radę. Widzę, że to uczucie nie złapało tylko Ciebie. Zakochała się też Marcela.

Wiśniewska, przez Ciebie nie mogę oddychać!


💎
 
 
Chcę poznać Wasze przemyślenia!
Dziękuję Wam, że jesteście!
 

czwartek, 5 stycznia 2017

uzależnienie piąte

Kilka dni później


-Mam wielką nadzieję, że chociaż ulubionej kawy nie zmieniłaś na inną.

Chowając pośpiesznie telefon do kieszeni nowych, materiałowych spodni, spojrzałaś z uśmiechem na swoją najlepszą przyjaciółkę i objęłaś dłońmi wysoką szklankę z latte, od której rozpoczynałaś każde popołudnie. Dwudziesty czwarty września okazał się dla Ciebie rajem na Ziemi i po męczącym, prawie trzygodzinnym treningu, do pełni szczęścia była Ci potrzebna jedynie kawa i brunetka tuż obok. Odbierając od kelnera porcję jabłecznika z kruszonką i bitą śmietaną, usłyszałaś głośny śmiech dziewiętnastolatki.

-Gdybym była Tobą, po wyjściu z tej kawiarenki wybrałabym się na półgodzinną jazdę rowerem.

-Jesteś podła. Nigdy więcej nie będę jadła przy Tobie słodyczy. -odsunęłaś talerzyk i z radością potargałaś jej idealnie ułożone włosy.

-Kolejny raz stwierdzam, że studia dietetyczne były najlepszym wyborem. -klasnęła w dłonie, a następnie sięgnęła Twoją porcję, wpatrując się w słodycz, jakby była miłością jej życia.

Aleksandra odkąd tylko pamiętałaś, właśnie taka była. Sprytna, szczera aż do bólu, ale przede wszystkim kochana i troskliwa. Wpatrując się w pusty talerzyk po Twoim deserze, nie miałaś do niej żalu. Dodatkowe, niepotrzebne kalorie w przygotowaniu do sezonu nie były Ci w niczym potrzebne; ochota na jabłecznik minęła w ekspresowym tempie, a wspomnienia o dwóch czekoladach z orzechami, które zjadłaś jednej nocy sprawiły, że powróciły do Ciebie dręczące myśli, których nienawidziłaś całym sercem. Wpatrując się w złote tenisówki, próbowałaś powstrzymać zbierające się w kącikach oczu łzy; w Twoich wspomnieniach oprócz słodyczy, pojawił się nowy zawodnik Cerradu Czarnych Radom, którego jednocześnie nienawidziłaś i kochałaś.

💎
Zmęczony, wycierałeś ze swojego czoła kropelki potu i wsłuchiwałeś się w dźwięk odbijanych od parkietu piłek. Gdyby nie siatkówka, każdy Twój dzień wyglądałby identycznie. Miastem, w którym byś przebywał byłby Kraków, leżałbyś w łóżku, nakryty kołdrą, aż po sam nos i wpatrywałbyś się w puste puszki po schłodzonym piwie. Uczucie do blondynki wzrastało i nie było chwili w Twoim życiu, abyś o niej nie myślał. Tęskniłeś za Marceliną w momentach, w których nie mogłeś spać; przy piciu kawy wyobrażałeś ją sobie, siedzącą naprzeciwko Ciebie w Twojej, zbyt wielkiej koszulce. Pragnąłeś jej w swoich ramionach i chciałeś przypomnieć sobie zapach perfum, którymi w poprzednie wakacje przesiąknięta była czarna poduszka z Batmanem. Wstając z niebieskiego krzesła, pobiegłeś do szatni i podczas długiego, lodowatego prysznica, myślałeś tylko o niej; o dziewczynie, która liczyła się w Twoim życiu najbardziej i gdybyś tylko mógł zabrałbyś ją na koniec świata, przyrzekając jej miłość, aż do ostatniego tchu. Przebrany, zerknąłeś na wyświetlacz telefonu i mimo rozpoczynających się korków, Twoim celem podróży okazała się Łódź, a dokładniej dzielnica zwana Śródmieściem.


💎


Leżałaś na wielkim łóżku obok przyjaciółki, kolejny raz wyrywając jej z ręki pilota. Od samego początku Waszej znajomości, kłóciłyście się jedynie o wybór filmu; przyszła pani dietetyk akceptowała jedynie horrory albo fantasy, ty natomiast mogłabyś oddać nawet najdroższą torebkę z szafy za dobry romans, niekoniecznie ze szczęśliwym zakończeniem. Wszyscy znajomi uważali Was za zupełnie różne osoby, których przyjaźń powinna skończyć się po kilku tygodniach, natomiast Wy uważałyście siebie za pokrewne dusze, które odnalazły się przypadkowo, wyprowadzając się z odległych miast i wybierając jedno z najlepszych liceum w stolicy wielkopolski. Odwracając się na brzuch, sięgnęłaś pierwszy kawałek gorącej pizzy z szynką i pieczarkami.

-Zazdroszczę Ci. -odezwałaś się i zatrzymałaś film.

-Nogi masz lepsze, głowę do alkoholu też - zrzuciła z siebie ulotki z restauracji. -Zatem czego?

-Prawdziwej miłości. -oparłaś się o zimną ścianę i poprawiłaś ramiączka od koszulki z dekoltem.
 
-Ej, pierniczku nie łam się - dotknęła twojego kolana również wstając - Jeszcze się będziemy bawiły na twoim weselu. Faceci za tobą szaleją tylko ty ich nie zauważasz.

Może gdyby nie sięgali mi do ramienia, zauważyłabym ich. -westchnęłaś głośno i wstałaś nagle z kanapy. -Co ze mną jest nie tak? -zaczęłaś wpatrywać się w jej spokojną twarz.
 
-Marcyśka, co jest? - przewróciła oczami siadając prosto. - I nie wmawiaj mi, że to chodzi o wzrost. Ktoś ci wpadł w oko? I co? Jest niższy? To nie koniec świata! Słyszałam, że są już takie specjalne buty dla facetów, co im dodają kilka centymetrów.
 
-Był ktoś, znacznie wyższy i okazał się najgorszym wyborem mojego życia. -usiadłaś na dywanie i wyciągnęłaś przed siebie nogi.

-Nie mogło być tak źle jak z tamtym z wymiany szkolnej - zaśmiała się pokrzepiająco, wspominając własne podboje. -Ziobrowski czy inny ze złotego rocznika?
 
-Inny ze złotego rocznika. -przeczesujesz mokre włosy. -Nienawidzę siebie za to. Przydałoby się w tej chwili stracić pamięć i zacząć żyć z daleka od niego, ale ja nie potrafię. -miałaś wrażenie, że za chwilę rozpłaczesz się, jak małe dziecko.

-Słońce, nie pozwolę, żeby moja przyjaciółka ryczała przez jakiegoś kolesia! - krzyknęła, zamykając Cię w szczelnym uścisku. - Powiedz kto to, skopiemy mu dupę z jednym porządnym facetem!
 
-Wystarczyła jedna noc, kilkanaście pocałunków, zapach jego perfum, a ja zdążyłam się uzależnić.
 
-Wieczory spędzasz ze mną, więc nie stało się to w ostatnim czasie. - zaczęła analizować pod nosem, jednak ty doskonale to słyszysz. - Dlaczego mam wrażenie, że jesteś po kolana w psich odchodach?
 
-W psich odchodach? Aleksandro, nie było nic lepszego do wyboru? -uderzyłaś długimi palcami o kolano. -Pomóż mi, chcę zapomnieć o tym, co miało miejsce ponad rok temu w Krakowie. -pojawiłaś się na balkonie i oparłaś wygodnie o barierkę.

- Rok temu i ja się teraz dowiaduję?! - parsknęła pod nosem, starając się Ciebie pocieszyć, chociaż nie wychodziło jej to najlepiej. - Alkohol nie pomaga? Prześpij się z kimś, gwarantuje Ci, że zapomnisz.


💎


Szukając na niewielkim osiedlu, odpowiedniego numeru mieszkania, uśmiechnięty przytrzymałeś drzwi starszej kobiecie i pokonałeś ponad siedemdziesiąt schodów. Wpatrując się w trzy, złote liczby, ostatni raz spojrzałeś na bukiet kwiatów, które trzymałeś w drżącej dłoni i nacisnąłeś mocno dzwonek, rozpoczynając następnie pukanie do ciemnobrązowych drzwi. Obawiałeś się, że wcale nie będzie Ci dane jej zobaczyć, ale do samego końca wierzyłeś z całych sił, że ujrzysz blondynkę zapewne z grubą książką w dłoni i z lekko zsuniętymi, limonkowymi okularami. Przeczesując dłonią zbyt długie włosy, usłyszałeś dochodzące z wewnątrz dźwięki najnowszego utworu Rihanny i zobaczyłeś przed sobą dziewiętnastolatkę. Marcelina owinięta jedynie w czarny ręcznik wpatrywała się w Ciebie, jakby właśnie zobaczyła ducha. Trzymała w dłoni talerzyk z truskawkami oblanymi czekoladą, a Ty miałeś wrażenie, że zabrakło Ci właśnie słów; zdania układane podczas podróży wyparowały i zacząłeś wpatrywać się w unoszącą i opadającą, co chwilę jej klatkę piersiową.


-Cześć. -wypowiedziałeś ochrypłym głosem. -Chciałem Cię przeprosić za tamte, niepotrzebnie wypowiedziane słowa.

-Ty i przeprosiny? Przecież to jest nierealne, chyba śnię. -odpięła spinkę i rozpuściła włosy. -Dobrze się czujesz?

-Marcelina, uzależniłaś mnie od siebie. -przekroczyłeś próg mieszkania i zacząłeś wpatrywać się w jej ciemne tęczówki.

-Jest zbyt późno na takie wyznania, Tomek.

-Mam do Ciebie propozycję. -wyciągnąłeś przed siebie bukiet żółtych tulipanów. -Co powiesz na związek bez zobowiązań?

💎


 Świętujemy dzisiaj dwa miesiące i obiecuję, że to jeszcze nie koniec emocji!