i hate u, i love u
-Purple Rain, dwa razy. -Fornal złożył zamówienie i usiadł obok Ciebie.
-Jak długo jeszcze będziesz uciekać?
-Do momentu, w którym może w końcu coś do Ciebie dotrze. -minęłaś go.
-Co niby ma dotrzeć? - zapytał naprawdę zaskoczony. - Wybacz, ale nie czytam ci w myślach.
-Nie potrafię uwolnić się od tamtej nocy, a przede wszystkim od Ciebie. Pragnę zapomnieć, ale zawsze musisz pojawiać się w nieodpowiednim momencie mojego życia.
-Może to głupie, ale dlaczego nie umiesz o tym zwyczajnie zapomnieć?
-Może zbyt szybko uzależniam się od takich facetów, jak ty? -wzruszyłaś lekko ramionami. -Fornal, zniknij raz na zawsze z mojego życia.
-Nie zrobię tego, bo...
-Wydaje Ci się, wróciłam się pożegnać.
-Musisz wracać?- spojrzał na bawiących się chłopaków. - Jak chwilę poczekasz to Cię odwiozę.
-Muszę, a ty baw się za mnie i za siebie -przytuliłaś się do niego, muskając jego policzek.
-Tomek wraca z tobą?
-Nigdzie go nie zabieram, zostaje z Tobą.
-Może niech Cię podwiezie? - zaproponował Jakub z uśmiechem. - Wtedy nie będę się martwił.
-Wolę nie ryzykować.
-Wiem, że masz mnie za ostatniego drania, ale naprawdę Cię nie zabiję. -śmiejesz się, jednak widząc jej reakcję przestajesz. - To z Kubą to coś więcej?
-Robisz mi przesłuchanie? Ja w Twoje życie nie wnikam.
-Tylko zapytałem. - powiedziałeś przestraszony wybuchem blondynki. -Jesteś gorsza niż Kochanowski.
-W końcu Jakub nie jest kobietą. -wyciągnęła przed siebie długie nogi, od których nie mogłeś oderwać wzroku.
-Rozumiem, że nie masz ochoty mnie widzieć, przebywać w moim towarzystwie, rozmawiać ze mną, ale zrozum, że nie możesz cały czas rozpamiętywać tego, że ze sobą spaliśmy.
-Ktoś tutaj buduje piękne wypowiedzi. -zaśmiała się. -Jesteś bardziej niezdecydowany, niż kobieta.
Posłałaś brunetowi wymowne spojrzenie i uśmiechając się do pozostałych, wstałaś z kanapy, aby udać się do niewielkiego baru na parterze. Niezależnie od wszystkiego; chciałaś wypić coś z dodatkiem alkoholu i zapomnieć. Sięgając z blatu menu w liliowej okładce, poczułaś chłodne palce na swoim rozgrzanym karku.
-Purple Rain, dwa razy. -Fornal złożył zamówienie i usiadł obok Ciebie.
Zacisnęłaś mocno dłoń w pięść, aż Twoje kostki zupełnie pobladły. Odwróciłaś wzrok w przeciwną stronę, spoglądając na zapełniony parkiet. Chciałaś wyjść bez słowa, złapać oddech i popatrzeć na gwieździste niebo. Sięgając zawieszoną na krześle torebkę, poszłaś w stronę szatni i odbierając czarny płaszcz, otworzyłaś wielkie drzwi, kierując się w stronę parkingu. Na zewnątrz dało się usłyszeć głośne dźwięki klubowej muzyki. Oparta o zimną ścianę budynku, musiałaś porzucić niepotrzebne myśli, aby dotrzeć do miasta położonego w województwie łódzkim w całości. Mimo całej złości na dziewiętnastolatka, czekał Cię powrót do środka i wejście na pierwsze piętro. Zostawiając tych chłopaków bez pożegnania, czułabyś się, jak najgorsza osoba na świecie. Każdemu z osobna zawdzięczałaś naprawdę wiele i gdyby nie oni, wszystkie wieczory w Poznaniu spędzałabyś samotnie. Chowając zawieszone na palcu kluczyki od samochodu, ruszyłaś w stronę schodów, ale i w tym miejscu zostałaś odnaleziona przez przyjmującego. Chciałaś go ominąć, ale zatrzymały Cię słowa piosenki ,,i hate u, i love u''. Czy nawet muzyka Cię rozumiała i z każdym wersem odkrywała Twoje karty, które skrywałaś przed każdym? Spoglądając w jego oczy poczułaś się, jak w pułapce bez wyjścia.
-Jak długo jeszcze będziesz uciekać?
-Do momentu, w którym może w końcu coś do Ciebie dotrze. -minęłaś go.
-Co niby ma dotrzeć? - zapytał naprawdę zaskoczony. - Wybacz, ale nie czytam ci w myślach.
-Nie potrafię uwolnić się od tamtej nocy, a przede wszystkim od Ciebie. Pragnę zapomnieć, ale zawsze musisz pojawiać się w nieodpowiednim momencie mojego życia.
-Może to głupie, ale dlaczego nie umiesz o tym zwyczajnie zapomnieć?
-Może zbyt szybko uzależniam się od takich facetów, jak ty? -wzruszyłaś lekko ramionami. -Fornal, zniknij raz na zawsze z mojego życia.
-Nie zrobię tego, bo...
-Pozwól, że dokończę za Ciebie. -zaśmiałaś się. -Nie zrobię tego, bo uwielbiam Ci komplikować życie.
-Chyba jednak mnie nie znasz. - puścił Ci oczko, podchodząc do Ciebie. -W jakiś chory pokręcony sposób mi na tobie zależy, kochanie. - szepnął.
Wrześniowe noce do ciepłych nie należały, a Ty poczułaś się, jakbyś przebywała obecnie na wakacjach w tropikalnym kraju. Nawet zimny podmuch wiatru w niczym Ci nie pomógł. Patrząc na jego oddalającą się sylwetkę, miałaś wrażenie, że za chwilę wybudzisz się z snu i znowu Twoja wyobraźnia zakpi sobie z Ciebie. Nic takiego jednak się nie zdarzyło, a ty cieszyłaś się, tak samo, jak te jedenaście lat temu na pierwszym treningu siatkówki. Po raz kolejny w Twoim życiu przytrafiło się coś dobrego, coś, co sobie wyobrażałaś, ale nie spodziewałaś się zupełnie, że tak to będzie wyglądać. Wracając do gorącego wnętrza klubu i wchodząc na piętro, zobaczyłaś tylko kilku chłopaków, w tym bruneta, który swoim wyznaniem spowodował karuzelę w Twojej głowie.
-Co masz taką minę?- usłyszałaś pytanie Ziobrowskiego, który stawiał na stole szklanki wypełnione alkoholem. -Chyba jednak mnie nie znasz. - puścił Ci oczko, podchodząc do Ciebie. -W jakiś chory pokręcony sposób mi na tobie zależy, kochanie. - szepnął.
Wrześniowe noce do ciepłych nie należały, a Ty poczułaś się, jakbyś przebywała obecnie na wakacjach w tropikalnym kraju. Nawet zimny podmuch wiatru w niczym Ci nie pomógł. Patrząc na jego oddalającą się sylwetkę, miałaś wrażenie, że za chwilę wybudzisz się z snu i znowu Twoja wyobraźnia zakpi sobie z Ciebie. Nic takiego jednak się nie zdarzyło, a ty cieszyłaś się, tak samo, jak te jedenaście lat temu na pierwszym treningu siatkówki. Po raz kolejny w Twoim życiu przytrafiło się coś dobrego, coś, co sobie wyobrażałaś, ale nie spodziewałaś się zupełnie, że tak to będzie wyglądać. Wracając do gorącego wnętrza klubu i wchodząc na piętro, zobaczyłaś tylko kilku chłopaków, w tym bruneta, który swoim wyznaniem spowodował karuzelę w Twojej głowie.
-Wydaje Ci się, wróciłam się pożegnać.
-Musisz wracać?- spojrzał na bawiących się chłopaków. - Jak chwilę poczekasz to Cię odwiozę.
-Muszę, a ty baw się za mnie i za siebie -przytuliłaś się do niego, muskając jego policzek.
-Tomek wraca z tobą?
-Nigdzie go nie zabieram, zostaje z Tobą.
-Może niech Cię podwiezie? - zaproponował Jakub z uśmiechem. - Wtedy nie będę się martwił.
-Wolę nie ryzykować.
Obecność bruneta nie była Ci potrzebna; nie przeżyłabyś dwóch, długich godzin i samotny powrót do nowego miejsca zamieszkania lepiej Ci odpowiadał. Ostatni raz spoglądając na siatkarzy, dotarło do Ciebie, że wszystko, co dobre szybko się kończy. Już nigdy nie odwiedzisz ich w Spale, a każdy z nich będzie przebywał w innym zakątku Polski. Dotykając dłonią chłodnej poręczy i spoglądając na kręcone schody, obok Ciebie pojawił się blondyn.
-Marcela, proszę. - zerknął na Ciebie z niemym błaganiem.
-Decyzję podejmę za nią. Odwiozę Cię. -odezwał się Fornal i zabrał z kanapy granatową kurtkę.
Ostatnie słowa prawie Cię zabiły. Uwolnienie się od niego nie było możliwe, a samotny powrót do Łodzi poszedł w zapomnienie.
-Marcela, proszę. - zerknął na Ciebie z niemym błaganiem.
-Decyzję podejmę za nią. Odwiozę Cię. -odezwał się Fornal i zabrał z kanapy granatową kurtkę.
Ostatnie słowa prawie Cię zabiły. Uwolnienie się od niego nie było możliwe, a samotny powrót do Łodzi poszedł w zapomnienie.
💎
Wychodząc z klubu, uważnie zlustrowałeś jej zgrabne nogi i wiedziałeś, że najbliższe sto dwadzieścia minut do łatwych należeć nie będą. Siadając na miejscu kierowcy, z irytacją, odsunąłeś ponownie fotel o kilka centymetrów. Masłowski za każdy razem utrudniał Ci życie i wyjazdem do Rzeszowa sprawił Ci wielką niespodziankę. Pocierając zmęczoną twarz, spojrzałeś na Marcelinę i zapinając pasy bezpieczeństwa, z piskiem opon ruszyłeś z parkingu, włączając się do ruchu drogowego.
-Wiem, że masz mnie za ostatniego drania, ale naprawdę Cię nie zabiję. -śmiejesz się, jednak widząc jej reakcję przestajesz. - To z Kubą to coś więcej?
-Robisz mi przesłuchanie? Ja w Twoje życie nie wnikam.
-Tylko zapytałem. - powiedziałeś przestraszony wybuchem blondynki. -Jesteś gorsza niż Kochanowski.
-W końcu Jakub nie jest kobietą. -wyciągnęła przed siebie długie nogi, od których nie mogłeś oderwać wzroku.
-Rozumiem, że nie masz ochoty mnie widzieć, przebywać w moim towarzystwie, rozmawiać ze mną, ale zrozum, że nie możesz cały czas rozpamiętywać tego, że ze sobą spaliśmy.
-Ktoś tutaj buduje piękne wypowiedzi. -zaśmiała się. -Jesteś bardziej niezdecydowany, niż kobieta.
-Za to ty zachowujesz się, jak rozkapryszona księżniczka. -skomentowałeś, gwałtownie hamując na skrzyżowaniu.
-Na to wygląda, że wspólna podróż skończy się tutaj. - odpięła pas i mocno trzasnęła drzwiami.
Uderzając pięścią o kierownicę, mruknąłeś pod nosem kilka przekleństw i zerknąłeś na oddalającą się Marcelinę. Kiedyś brak jej obecności mógłby Cię ucieszyć, teraz było zupełnie inaczej, czułeś się, jakbyś właśnie został odcięty od tlenu na wieki. Straciłeś kogoś, na kim powoli Ci zależało. Kogoś, kto powoli stawał się całym Twoim światem i był ważniejszy niż ukochana siatkówka, która od trzynastu lat uzależniła Cię od siebie najmocniej, jak tylko było to możliwe.
-Na to wygląda, że wspólna podróż skończy się tutaj. - odpięła pas i mocno trzasnęła drzwiami.
Uderzając pięścią o kierownicę, mruknąłeś pod nosem kilka przekleństw i zerknąłeś na oddalającą się Marcelinę. Kiedyś brak jej obecności mógłby Cię ucieszyć, teraz było zupełnie inaczej, czułeś się, jakbyś właśnie został odcięty od tlenu na wieki. Straciłeś kogoś, na kim powoli Ci zależało. Kogoś, kto powoli stawał się całym Twoim światem i był ważniejszy niż ukochana siatkówka, która od trzynastu lat uzależniła Cię od siebie najmocniej, jak tylko było to możliwe.