piątek, 31 marca 2017

uzależnienie dziesiąte


Z bijącym sercem przekręciłaś korek z gorącą wodą, ułożyłaś długie palce na jego zabarwionych od Twojej szminki wargach i zakrywając ręcznikiem nagie ciało, próbowałaś zapanować nad całą sytuacją. Czułaś się, jakbyś trafiła ponownie do ławki szkolnej i została przyłapana na wyjmowaniu ściągi z kieszeni amarantowego, rozciągniętego swetra. Muskając jego gładki policzek powolnym oddechem, żałowałaś jednej rzeczy. Chciałaś, aby w zgniłozielonym indeksie znajdował się inny kierunek studiów - marna z Ciebie jest aktorka. Z natłokiem myśli chciałaś znaleźć potajemne wyjście z łazienki, pojawić się w swojej sypialni, ukryć pod kocem i nie pokazywać się światu aż do popołudniowego meczu. Zagryzając mocno wargę, wtuliłaś się w jego szyję, zapamiętując przyjemny, męski zapach żelu pod prysznic, którym była przesiąknięta Twoja skóra, próbowałaś unormować oddech i nie znaleźć przepustki na drugi świat.

-Jaka ja głupia byłam, mogłam wrócić do Łodzi i być teraz na zakupach z Olką. Niepotrzebnie przychodziłeś, zabierając mnie tutaj ze sobą. -układając ręce na jego klatce piersiowej, czułaś się jak w krainie oblanej mlekiem i miodem.

-Aż tak Ci tutaj ze mną źle? -parsknął głośno, wydymając wargi. -Marcyśka, inne dziewczyny dałyby się pokroić za taką noc. -ucałował Twoje ramiona.

-Uwielbiam kąpiele, szczególnie w takim towarzystwie, ale nie mam zamiaru być tutaj do samego rana.

-Można ten czas całkiem przyjemnie spędzić. -zaśmiał się, podchodząc do drzwi. -Idź teraz do tatusia, ale załóż moją koszulkę, w której wyglądasz lepiej niż w tym ręczniku.

-Ogarnij się, Tomasz. Jeszcze trochę takich komplementów, a z mojej Orlen Ligi nic nie będzie. -ułożyłaś zimne dłonie na jego szyi, dotykając zapięcia od złotego łańcuszka.

-Nie wiem, co z Tobą jest nie tak, że masz zawsze zimne ręce. -mruknął, zaciskając palce na Twojej talii.

-Jestem wampirem. -popchnęłaś go na ścianę, wsłuchując się w odgłos spadającej z półki kosmetyczki. -Wymyśl coś, bo tęsknię za Twoim łóżkiem.

-To ty jesteś tą inteligentną. -mruknął Ci do ucha. -Ja tylko sprowadzam kłopoty, skarbie. -przygryzł je lekko.

Przez Ciebie osiągam nieodpowiedni stan, po tygodniu związku pokazujesz rogi, a moja opinia anioła znika z prędkością światła, Fornal.

Pozostawiając na lśniących panelach mokre ślady stóp, wydostałaś się z pomieszczenia, w którym gorące powietrze było w stanie Cię udusić. Całą, niewygodną sytuację uratowała Iwona, która znalazła się tutaj, aby jej urodzinowy wazon nie przypominał tysiąc ostrych kawałków szkła. Miałaś wrażenie, że czyta w Twoich szalonych myślach, że wie, co wydarzyło się za tamtymi drzwiami, co jest między Wami, ale nie chce wypuścić pary z ust. Obróciła zajście w kolejny żart swojego młodszego syna. Nie byłaś pewna, że z całą drużyną wygracie pierwszy mecz, ale drobna brunetka, która upalnego, sierpniowego dnia urodziła Twojego chłopaka wiedziała jakby więcej, jakby ktoś przed wyjściem do teatru albo wcześniej sprzedał jej poufne informacje na Wasz temat.

💎

Gdyby można było zaktualizować krótkie wiadomości o polskich juniorach, którzy słynęli z mocnych charakterów, zmieniłbyś tylko jeden punkt. Nawet o szóstej rano pobiegłbyś do tej samej doświadczonej dziennikarki i poprosił o zmianę pewnego podpunktu, który korzystnie wpłynął na samotne dotychczas życie. Gdyby nowy wpis gazety krakowskiej wpadł w ręce mamy albo ojczyma, od razu całe Wasze ukrywanie poszłoby w zapomnienie. W rubryce z imieniem dziewczyny, umieściłbyś podstawową informację z danych osobowych dziewiętnastolatki, która za dwanaście godzin pokazałaby, że pochodzi z rodziny, której nie jest obca determinacja i wola walki. W koszulce ze swoim dziesięcioliterowym nazwiskiem wybiegłaby na boisko i walczyłaby do samego końca o zwycięstwo jak najgroźniejsze zwierzę. Góralka z krwi i kości była w stanie wygrać ten mecz, zdobyć statuetkę najlepszej zawodniczki meczu, wzbudzić większe zaufanie u wiernych kibiców i otrzymać powołanie do kadry narodowej po tych kilku, mocnych zagrywkach, po których na Twoich rękach pojawiały się siniaki.

-Czy Ty to zamierzasz zabrać ze sobą do Łodzi? -wyjąłeś z walizki bieliznę. -Dlaczego widzę ją po raz pierwszy? -zmierzyłeś blondynkę wzrokiem, która spryskiwała swoje włosy lakierem.

-Czerwony przynosi mi szczęście i dużo jeszcze nie widziałeś, Fornal. -wyrwała Ci z dłoni komplet. -Przy okazji wyjmuj swój portfel i oddawaj mi odszkodowanie, niszczysz moje ubrania. -wskazała na rozdartą, przezroczystą koszulę.

-Wezmę teraz do ręki telefon i bez chwili zastanowienia przeleję na Twoje konto dwadzieścia pięć tysięcy, okej? -zaśmiałeś się. -Nie związałaś się z bogatym prezesem, który zarabia takie pieniądze podczas godziny, jestem biednym studentem, który musi wiązać ledwo koniec z końcem. -wskazałeś na dwa banknoty, które leżały obok łóżka i delikatnie zsunąłeś ramiączko od koronkowego, czarnego stanika.

-Gamoniu, zepsułeś mi słuchawki, oddawaj mi swoje i nawet nie próbuj ze mną dyskutować. -krzyk Jana rozniósł się echem po całym pokoju.

Gdyby nie połyskujący srebrem klucz, przyjmująca łódzkiego zespołu musiałaby schować się pod szerokie łóżko albo skoczyć z okna, wierząc do samego końca, że wyrosną jej puchate, białe skrzydła, które uratują przed śmiercią. Powstrzymując śmiech, podjąłeś ostateczną decyzję. Nie będzie już dłużej związku na podstawie dramatu "Romeo i Julia". Każdy zasługuje na akceptację i szczęście. Od dzisiaj mogłeś skończyć z potajemnym noszeniem jej na rękach, całowaniem w blade czoło i podziękowaniami za akustyczne drzwi. Teraz zaczęła się nowa teraźniejszość, w której bliscy poznają tożsamość kobiety, która swojego wymarzonego chłopaka opisywała w pamiętniku z podobizną ulubionego zagranicznego aktora.



Przez Ciebie tracę racjonalne myślenie, po tygodniu pokazujesz mi inny świat i jestem w stanie wciągnąć Cię znowu do łóżka i zrobić z Tobą serię zdjęć.






💎
 
"Daj chłopaka, nie wariata, daj nie palacza..." (07. 09.)
 
Tamtego dnia robiłaś dziury w nowych spodniach za pomocą cyrkla i kuchennych nożyczek. Teraz miałaś przezwyciężyć swój lęk. Między Tobą, a brunetem skończyły się słowne przepychanki i dziecinne zagrywki. Łączyło Was gorące uczucie, przed którym nie istniała żadna obrona. Byliście od początku zakochani w sobie na zabój, a prawie niezauważalna spółgłoska T gościła zaklejona na nadgarstku. Zarzucając na chude ramiona granatową marynarkę taty, zaczęłaś spoglądać na odbijające się w ekranie laptopa promienie słoneczne. Wyjmując z ust ojca długopis i spoglądając na jego wysoką sylwetkę w programie sportowym, układałaś w głowie ostatnie zdania. Bałaś się jedynie tego, że język zaplącze Ci się jak śnieżnobiała nić. Na twarzy czterdziestoletniego bruneta pokazały się charakterystyczne zmarszczki, a wydrukowany grafik nagrań został od razu wrzucony w głąb szuflady dębowego biurka.

-Ten wzrok towarzyszy Ci od dawna. -zauważył z łatwością i usiadł blisko. -Pamiętaj, że mi możesz powiedzieć wszystko, zawarliśmy pakt, że będziemy przyjaciółmi do końca i nic tego nie zmieni.

-Wcale nie ma zamrożonego serca, zostałam jego defibrylatorem i pobudziłam je do życia. -uśmiechnęłaś się słabo.

-Tego można było się spodziewać, Marcela. Działasz na chłopaków jak magnes. -wziął do ręki filiżankę z czarną, gorzką kawą. -Poproszę krótki jego opis.

-Mamy wspólną pasję, ale jednak mnie kocha bardziej. Nosi flanelowe koszule, uwielbia moje pojedyncze piegi na dekolcie i lubi pożyczać swoją śliwkową, pikowaną kurtkę.

-Takiemu chłopakowi mogę oddać swoją córkę. Mam nadzieję, że Twoje imię pasuje idealnie do jego nazwiska.

-Pasuje jak bucik kopciuszka na właściwą nóżkę. -zaśmiałaś się. -Marcelina Fornal, brzmi zacnie.

💎

 

Prześlij mi chłopaka. Nie pajaca. Daj Polaka
Według długiego opisu z siódmego września pasowałeś do wyobrażeń tego wymarzonego chłopaka. Teraz musiałeś udowodnić, że posiadałeś odwagę i nie stchórzysz na ostatniej, właściwej drodze. Siadając po turecku na dywanie, zacząłeś przyglądać się skupionej mamie. Dobierała właściwy materiał do nowego projektu, a pod stertą kolorowych teczek leżały wydrukowane zdjęcia blondynki, która tamtego dnia wróciła do swojej dawnej pasji, zrywając z nią podczas szesnastych urodzin. Twój namiętny i tęskny podryw serca nie pozwolił na dłuższe czekanie. Wypisałeś się z konspiracyjnej wizji przyszłości. Nie miałeś nic do ukrycia, a ostatnie sekrety musiały ujrzeć dzienne światło.

-Widzę, że mój syn chcę kontynuować rozmowę. -odłożyła pogryziony ołówek na ławę, opierając się o fotel.

-Przestałem grać na niej jak na skrzypcach. To ona zrobiła pierwszy krok i pokazała mi, że wolę noce przy boku kobiety, której pierwszą literą wytatuowałem na palcu.

-Ta spółgłoska bardzo dobrze mi się kojarzy. -przyjrzała się czarnej M. -Opowiedz mi o niej.

-Lubi gruszkową herbatę, więc będziesz się z nią dzieliła. Zasypia wtulona w szmacianą lalkę, potrafi patrzeć w moje oczy bez przerwy i robi chore miny, uzależniając mnie od siebie.

-Więcej nie musisz mówić, traktuję Marcysię jak własną córkę, więc jestem pewna, że trafiłeś w dobre ręce. -podała Ci telefon, na którym znajdował się uwieczniony moment pocałunku przed garażem z zachodem słońca w oddali.

 
💎

 
 
napisałam, ale gdyby nie urodzinowy tort i Picollo, nic by nie było.
 
 


sobota, 18 marca 2017

uzależnienie dziewiąte


Nad Radomiem zebrały się kłębiaste czarne chmury. Burza zagłuszała piosenkę Katarzyny Kowalskiej, którą w pierwszej klasie liceum musiałaś zinterpretować na swój własny sposób. Kubek w malowane kwiaty parzył Twoje napuchnięte palce, a przyjemny zapach gorącej czekolady roznosił się po całej sypialni, która pozostawała w całkowitym mroku. Stopy położyłaś na chłodnym parapecie i przykładając bawełnianą koszulkę bliżej nosa, zaczęłaś wpatrywać się w jeden punkt. W człowieka, który potrafił wywrócić życie do góry nogami i mógłby bez pozwolenia zaciągnąć Cię na koniec świata. Przy nim mogłaś zrzucić wszystkie myśli, być sobą i nie przejmować się tym, że pod oczami znajdują się zbyt wielkie zasinienia.

-Leczysz kaca? -poczułaś jego smukłe palce na swojej dłoni. -Pierwszy raz w życiu najdroższa oranżada urwała mi długi fragment filmu. -usiadł na szafce nocnej, lustrując Cię, jakby zapamiętywał szczegóły figury woskowej w okolicznym muzeum.

-W przeciwieństwie do Ciebie wszystko pamiętam. Po dobranocce dla dorosłych zasnąłeś szybciej niż mój kilkuletni sąsiad.

-Masz to zachować dla siebie. -pogroził Ci palcem. -Wracaj do łóżka.

-Teksty Ci się nie zmieniają, Fornal. -pokręciłaś głową, naciągając nogawki od spodni dresowych na kostki. -Wybacz, ale mam inną misję do wykonania. Zmieniam numer i uciekam do Ziobrowskiego.

-To już suchary Karola Strasburgera są lepsze. -wytknął język i pokierował Cię w stronę ulubionego mebla.

💎

Przez całą noc blondynka zabierała Ci kołdrę, którą po raz pierwszy w życiu chętnie oddawałeś. Układała swoją dłoń na Twojej i ściskała ją mocno, aż chwilami nie mogłeś złapać tchu. Podobało Ci się, że o dziewczynie, która spała przy Twoim prawym boku wiesz znacznie więcej niż o przypadkowej kobiecie z klubu nocnego, gdzie bawili się tej nocy tłumy ludzi. Znałeś jej każdy sekret, byłeś powiernikiem jej tajemnic. Potrafiłeś znaleźć miejsce, w którym chowała pieniądze i bez problemu mogłeś iść z nią do kina na film akcji, przy którym ludzie o słabych nerwach nie potrafili wytrzymać dwugodzinnego seansu. Przy niej mogłeś oskarżać cały świat o niesprawiedliwość, wyznawać, że miłość to nie pluszowy miś ani diabeł rogaty i byłeś pewny, że zawsze wyciągnie Cię z niepotrzebnego dołu w nienaruszonym stanie.

-Nareszcie mogę cieszyć się, że jestem pełnoletnią dziewczynką. Jestem szczęśliwa, że czas budowania wież, spędzania na placu zabaw całych wakacji i oglądania Toma i Jerrego mamy już za sobą. Nareszcie mogę zmienić zdanie i uważam, że kot z bajki i Ty przeszliście w moim sercu kolosalną zmianę.

-Pamiętaj, że to tylko krótka przerwa i w najbliższym czasie wszystko do nas powróci.

-Masz zamiar stać się dzieckiem, oglądać bajki i cały dzień siedzieć na niewielkiej zjeżdżalni? -usiadła na materacu, poprawiając pogniecione prześcieradło. -Pamiętaj tylko, że Twój zgrabny tyłek się tam nie zmieści. -nakryła się kocem, rzucając w Twoją stronę poduszkę.

-Drzewo mam już posadzone, dom się wybuduje, ale syna mogę mieć nawet za dziewięć miesięcy. -mrugnąłeś do niej i wygodnie oparłeś się o bezgłowie, zapalając stojącą niedaleko lampę w kształcie litery T.

💎



Kilka dni później
 
Przed rokiem nie rozumiałaś tęsknoty za domem. Podczas krótkich wyjazdów nie marzyłaś o powrocie do domu, który znajdował się na ulicy Krakowskiej. Ważne miejsce. Kiedyś liczyło się to, że w pobliskim parku mogłaś wymienić się z przyjaciółkami naklejkami i tworzyć własne opowieści o idealnym życiu, bez błędów i trosk. Po przeprowadzce zmieniło się każde spojrzenie. Brakowało Ci zwykłego domofonu, który przynajmniej nie psuł się raz na tydzień. Nie potrafiłaś przejść obojętnie obok sąsiadów, którzy stali przed domem z transparentami po zwycięstwach, z których przyjeżdzałaś z medalem na szyi, ale zupełnie obolała i spędzałaś wówczas kilkanaście, długich godzin w łóżku z pluszowym misiem i stertą, młodzieżowych gazet. Teraz chciałaś wejść do swojego pokoju, zaczekać na kolację i usiąść na miękkim dywanie, wpatrując się w kremową ścianę. Największą pustką stanowiła nieobecność rodziców. Nie słyszałaś od rana zachrypniętego głosu taty, który delektował się mocną kawą po prawie całej nocy spędzonej w studiu. Nie widziałaś notesu w czarne kropki, w którym Iwona rysowała modelki w sukniach. Może nadal chciałaś być dziewczynką, którą po upadku każdy przytuli? Niekoniecznie, ale dom rodzinny to będzie dla Ciebie miejsce, w którym można pobierać tlen i żyć.

-Jeszcze nigdy nie było tutaj takiej ciszy. -stanęłaś obok Tomka, wpatrując się w siedzących na kanapie rodziców, którzy oglądali komedię romantyczną. -Obiecaj mi, że za dwadzieścia lat też tacy będziemy. -wyszeptałaś.

-Może za trzydzieści, Marcyśka. -ścisnął krótko Twoje palce. -Błagam Cię oddychaj i nie kopnij mi w kalendarz.

-Teraz możemy potwierdzić, że nam tego brakowało. Pusto bez Was. -brunetka potargała włosy syna i podała Tobie opakowanie z orzechami.

-Chciałbym częściej przyjeżdzać, ale wybiorę terminy, gdy Marcela nie będzie zajmować łazienki przez wieczność. -rozłożył bezradnie ręce. -Wy nie potraficie zrozumieć, że bez makijażu, w potarganych włosach i niepomalowanych paznokciach też podobacie się mężczyznom?

-Zawsze o siebie dbamy i nie zmienisz tego. -przybiłaś piątkę z mamą. -Zawsze możesz nie przyjeżdzać do Łodzi.

-Rafał, przypomnij mi jak się ustatkuję o drugiej łazience. -mruknął w stronę ojczyma, który kiwnął głową z uśmiechem.

-Nie zapomnę. -westchnął. -Pamiętaj tylko, że są też plusy jednej łazienki. -postawił na stole dwie butelki piwa.

-Na dzieci jesteśmy za młodzi. -wskazał na Ciebie. -A o młodszym rodzeństwie nie marzymy. -spojrzałeś z niepokojem na mamę. -Udam, że nie wiem o co Ci chodzi.

Dyskusje. Niekończące się tematy. Kominek, w którym żarzy się ogień. Tego chciałaś. Przed pierwszym meczem mogłaś zapomnieć o stresie, przytulić się do ojca i poprosić Iwonę, aby wykonała z Twoich falujących włosów dobierany warkocz, zawiązując na końcu atłasową kokardę.

💎

Dwanaście miesięcy temu byłeś przekonany, że tęskota za rodzinnym domu nie istnieje. Twierdziłeś, że prawie dwudziestoletniemu mężczyźnie będzie łatwo żyć na własny rachunek. W ubiegłym roku nie widziałeś żadnych przeciwskazań co do przeprowadzki. Teraz tęskniłeś za zwykłym niedzielnym obiadem, za długimi spacerami w towarzystwie całej rodziny i piątkowymi maratonami filmowymi. Wszystko zmieniło cały sens i gdyby nie nowy początek z utalentowaną siatkarką to poległbyś na polu bitwy z bólem gardła i siedmiodniowym katarem. Ulica, którą poznałeś jako noworodek, trzeciego września tysiąc dziewięćset dziewiątego siódmego wywoływała odległe wspomnienia. Przypominałeś sobie o deskorolce z namalowanym chłopakiem w czapce z daszkiem, o pierwszej bójce z kolegą o Marcelinę, którą jako sześciolatek traktowałeś jako część rodziny. Po przeprowadzce nie mogłeś długo zaakceptować tego, że wymiary sypialni pasują do Twojego wzrostu. Tęskniłeś za pseudonimem od małolat, które wdychały na Twój widok i chciały, abyś zdejmował im z drzewa latawiec. W nowym mieście nikt nie nazywał Cię wielkoludem. Byłeś obcym. Nikt Cię nie znał, a na Krakowskiej sąsiedzi nie mogli powstrzymać się od rozmowy z Tobą, a dzieciaki chciały godzinami grać wspólnie w siatkówkę na gorącym piasku. Teraz czułeś zimne krople wody i biorąc w swoje ramiona blondynkę, oparłeś jej ciało o czarną ścianę prysznica.

-Uzależniasz, Fornal! -krzyknęła, nie zdając sobie sprawy, że nie jesteście sami w rodzinnym domu. -Mam wrażenie, że wkrótce się mnie nie pozbędziesz. Będę Ci smażyła jajecznicę w Twojej koszulce i zabierała słodycze z tej szafki pod piekarnikiem.

-Zaczyna się nasza ekstaza namiętności. -objąłeś ją mocniej w talii.

-Stary ojciec wie, co to jest prank, moi kochani i nie musicie mnie wkręcać! -woda nie zagłuszyła krzyku, a po dłuższej chwili dało się usłyszeć melodyjny śmiech brunetki.




 💎
 

Może ja pozostawię to bez żadnego, zbędnego opisu.