Nad Radomiem zebrały się kłębiaste czarne chmury. Burza zagłuszała piosenkę Katarzyny Kowalskiej, którą w pierwszej klasie liceum musiałaś zinterpretować na swój własny sposób. Kubek w malowane kwiaty parzył Twoje napuchnięte palce, a przyjemny zapach gorącej czekolady roznosił się po całej sypialni, która pozostawała w całkowitym mroku. Stopy położyłaś na chłodnym parapecie i przykładając bawełnianą koszulkę bliżej nosa, zaczęłaś wpatrywać się w jeden punkt. W człowieka, który potrafił wywrócić życie do góry nogami i mógłby bez pozwolenia zaciągnąć Cię na koniec świata. Przy nim mogłaś zrzucić wszystkie myśli, być sobą i nie przejmować się tym, że pod oczami znajdują się zbyt wielkie zasinienia.
-Leczysz kaca? -poczułaś jego smukłe palce na swojej dłoni. -Pierwszy raz w życiu najdroższa oranżada urwała mi długi fragment filmu. -usiadł na szafce nocnej, lustrując Cię, jakby zapamiętywał szczegóły figury woskowej w okolicznym muzeum.
-W przeciwieństwie do Ciebie wszystko pamiętam. Po dobranocce dla dorosłych zasnąłeś szybciej niż mój kilkuletni sąsiad.
-Masz to zachować dla siebie. -pogroził Ci palcem. -Wracaj do łóżka.
-Teksty Ci się nie zmieniają, Fornal. -pokręciłaś głową, naciągając nogawki od spodni dresowych na kostki. -Wybacz, ale mam inną misję do wykonania. Zmieniam numer i uciekam do Ziobrowskiego.
-To już suchary Karola Strasburgera są lepsze. -wytknął język i pokierował Cię w stronę ulubionego mebla.
-Leczysz kaca? -poczułaś jego smukłe palce na swojej dłoni. -Pierwszy raz w życiu najdroższa oranżada urwała mi długi fragment filmu. -usiadł na szafce nocnej, lustrując Cię, jakby zapamiętywał szczegóły figury woskowej w okolicznym muzeum.
-W przeciwieństwie do Ciebie wszystko pamiętam. Po dobranocce dla dorosłych zasnąłeś szybciej niż mój kilkuletni sąsiad.
-Masz to zachować dla siebie. -pogroził Ci palcem. -Wracaj do łóżka.
-Teksty Ci się nie zmieniają, Fornal. -pokręciłaś głową, naciągając nogawki od spodni dresowych na kostki. -Wybacz, ale mam inną misję do wykonania. Zmieniam numer i uciekam do Ziobrowskiego.
-To już suchary Karola Strasburgera są lepsze. -wytknął język i pokierował Cię w stronę ulubionego mebla.
💎
Przez całą noc blondynka zabierała Ci kołdrę, którą po raz pierwszy w życiu chętnie oddawałeś. Układała swoją dłoń na Twojej i ściskała ją mocno, aż chwilami nie mogłeś złapać tchu. Podobało Ci się, że o dziewczynie, która spała przy Twoim prawym boku wiesz znacznie więcej niż o przypadkowej kobiecie z klubu nocnego, gdzie bawili się tej nocy tłumy ludzi. Znałeś jej każdy sekret, byłeś powiernikiem jej tajemnic. Potrafiłeś znaleźć miejsce, w którym chowała pieniądze i bez problemu mogłeś iść z nią do kina na film akcji, przy którym ludzie o słabych nerwach nie potrafili wytrzymać dwugodzinnego seansu. Przy niej mogłeś oskarżać cały świat o niesprawiedliwość, wyznawać, że miłość to nie pluszowy miś ani diabeł rogaty i byłeś pewny, że zawsze wyciągnie Cię z niepotrzebnego dołu w nienaruszonym stanie.
-Nareszcie mogę cieszyć się, że jestem pełnoletnią dziewczynką. Jestem szczęśliwa, że czas budowania wież, spędzania na placu zabaw całych wakacji i oglądania Toma i Jerrego mamy już za sobą. Nareszcie mogę zmienić zdanie i uważam, że kot z bajki i Ty przeszliście w moim sercu kolosalną zmianę.
-Pamiętaj, że to tylko krótka przerwa i w najbliższym czasie wszystko do nas powróci.
-Masz zamiar stać się dzieckiem, oglądać bajki i cały dzień siedzieć na niewielkiej zjeżdżalni? -usiadła na materacu, poprawiając pogniecione prześcieradło. -Pamiętaj tylko, że Twój zgrabny tyłek się tam nie zmieści. -nakryła się kocem, rzucając w Twoją stronę poduszkę.
-Drzewo mam już posadzone, dom się wybuduje, ale syna mogę mieć nawet za dziewięć miesięcy. -mrugnąłeś do niej i wygodnie oparłeś się o bezgłowie, zapalając stojącą niedaleko lampę w kształcie litery T.
💎
Kilka dni później
Przed rokiem nie rozumiałaś tęsknoty za domem. Podczas krótkich wyjazdów nie marzyłaś o powrocie do domu, który znajdował się na ulicy Krakowskiej. Ważne miejsce. Kiedyś liczyło się to, że w pobliskim parku mogłaś wymienić się z przyjaciółkami naklejkami i tworzyć własne opowieści o idealnym życiu, bez błędów i trosk. Po przeprowadzce zmieniło się każde spojrzenie. Brakowało Ci zwykłego domofonu, który przynajmniej nie psuł się raz na tydzień. Nie potrafiłaś przejść obojętnie obok sąsiadów, którzy stali przed domem z transparentami po zwycięstwach, z których przyjeżdzałaś z medalem na szyi, ale zupełnie obolała i spędzałaś wówczas kilkanaście, długich godzin w łóżku z pluszowym misiem i stertą, młodzieżowych gazet. Teraz chciałaś wejść do swojego pokoju, zaczekać na kolację i usiąść na miękkim dywanie, wpatrując się w kremową ścianę. Największą pustką stanowiła nieobecność rodziców. Nie słyszałaś od rana zachrypniętego głosu taty, który delektował się mocną kawą po prawie całej nocy spędzonej w studiu. Nie widziałaś notesu w czarne kropki, w którym Iwona rysowała modelki w sukniach. Może nadal chciałaś być dziewczynką, którą po upadku każdy przytuli? Niekoniecznie, ale dom rodzinny to będzie dla Ciebie miejsce, w którym można pobierać tlen i żyć.
-Jeszcze nigdy nie było tutaj takiej ciszy. -stanęłaś obok Tomka, wpatrując się w siedzących na kanapie rodziców, którzy oglądali komedię romantyczną. -Obiecaj mi, że za dwadzieścia lat też tacy będziemy. -wyszeptałaś.
-Może za trzydzieści, Marcyśka. -ścisnął krótko Twoje palce. -Błagam Cię oddychaj i nie kopnij mi w kalendarz.
-Teraz możemy potwierdzić, że nam tego brakowało. Pusto bez Was. -brunetka potargała włosy syna i podała Tobie opakowanie z orzechami.
-Chciałbym częściej przyjeżdzać, ale wybiorę terminy, gdy Marcela nie będzie zajmować łazienki przez wieczność. -rozłożył bezradnie ręce. -Wy nie potraficie zrozumieć, że bez makijażu, w potarganych włosach i niepomalowanych paznokciach też podobacie się mężczyznom?
-Zawsze o siebie dbamy i nie zmienisz tego. -przybiłaś piątkę z mamą. -Zawsze możesz nie przyjeżdzać do Łodzi.
-Rafał, przypomnij mi jak się ustatkuję o drugiej łazience. -mruknął w stronę ojczyma, który kiwnął głową z uśmiechem.
-Nie zapomnę. -westchnął. -Pamiętaj tylko, że są też plusy jednej łazienki. -postawił na stole dwie butelki piwa.
-Na dzieci jesteśmy za młodzi. -wskazał na Ciebie. -A o młodszym rodzeństwie nie marzymy. -spojrzałeś z niepokojem na mamę. -Udam, że nie wiem o co Ci chodzi.
Dyskusje. Niekończące się tematy. Kominek, w którym żarzy się ogień. Tego chciałaś. Przed pierwszym meczem mogłaś zapomnieć o stresie, przytulić się do ojca i poprosić Iwonę, aby wykonała z Twoich falujących włosów dobierany warkocz, zawiązując na końcu atłasową kokardę.
-Jeszcze nigdy nie było tutaj takiej ciszy. -stanęłaś obok Tomka, wpatrując się w siedzących na kanapie rodziców, którzy oglądali komedię romantyczną. -Obiecaj mi, że za dwadzieścia lat też tacy będziemy. -wyszeptałaś.
-Może za trzydzieści, Marcyśka. -ścisnął krótko Twoje palce. -Błagam Cię oddychaj i nie kopnij mi w kalendarz.
-Teraz możemy potwierdzić, że nam tego brakowało. Pusto bez Was. -brunetka potargała włosy syna i podała Tobie opakowanie z orzechami.
-Chciałbym częściej przyjeżdzać, ale wybiorę terminy, gdy Marcela nie będzie zajmować łazienki przez wieczność. -rozłożył bezradnie ręce. -Wy nie potraficie zrozumieć, że bez makijażu, w potarganych włosach i niepomalowanych paznokciach też podobacie się mężczyznom?
-Zawsze o siebie dbamy i nie zmienisz tego. -przybiłaś piątkę z mamą. -Zawsze możesz nie przyjeżdzać do Łodzi.
-Rafał, przypomnij mi jak się ustatkuję o drugiej łazience. -mruknął w stronę ojczyma, który kiwnął głową z uśmiechem.
-Nie zapomnę. -westchnął. -Pamiętaj tylko, że są też plusy jednej łazienki. -postawił na stole dwie butelki piwa.
-Na dzieci jesteśmy za młodzi. -wskazał na Ciebie. -A o młodszym rodzeństwie nie marzymy. -spojrzałeś z niepokojem na mamę. -Udam, że nie wiem o co Ci chodzi.
Dyskusje. Niekończące się tematy. Kominek, w którym żarzy się ogień. Tego chciałaś. Przed pierwszym meczem mogłaś zapomnieć o stresie, przytulić się do ojca i poprosić Iwonę, aby wykonała z Twoich falujących włosów dobierany warkocz, zawiązując na końcu atłasową kokardę.
💎
Dwanaście miesięcy temu byłeś przekonany, że tęskota za rodzinnym domu nie istnieje. Twierdziłeś, że prawie dwudziestoletniemu mężczyźnie będzie łatwo żyć na własny rachunek. W ubiegłym roku nie widziałeś żadnych przeciwskazań co do przeprowadzki. Teraz tęskniłeś za zwykłym niedzielnym obiadem, za długimi spacerami w towarzystwie całej rodziny i piątkowymi maratonami filmowymi. Wszystko zmieniło cały sens i gdyby nie nowy początek z utalentowaną siatkarką to poległbyś na polu bitwy z bólem gardła i siedmiodniowym katarem. Ulica, którą poznałeś jako noworodek, trzeciego września tysiąc dziewięćset dziewiątego siódmego wywoływała odległe wspomnienia. Przypominałeś sobie o deskorolce z namalowanym chłopakiem w czapce z daszkiem, o pierwszej bójce z kolegą o Marcelinę, którą jako sześciolatek traktowałeś jako część rodziny. Po przeprowadzce nie mogłeś długo zaakceptować tego, że wymiary sypialni pasują do Twojego wzrostu. Tęskniłeś za pseudonimem od małolat, które wdychały na Twój widok i chciały, abyś zdejmował im z drzewa latawiec. W nowym mieście nikt nie nazywał Cię wielkoludem. Byłeś obcym. Nikt Cię nie znał, a na Krakowskiej sąsiedzi nie mogli powstrzymać się od rozmowy z Tobą, a dzieciaki chciały godzinami grać wspólnie w siatkówkę na gorącym piasku. Teraz czułeś zimne krople wody i biorąc w swoje ramiona blondynkę, oparłeś jej ciało o czarną ścianę prysznica.
-Uzależniasz, Fornal! -krzyknęła, nie zdając sobie sprawy, że nie jesteście sami w rodzinnym domu. -Mam wrażenie, że wkrótce się mnie nie pozbędziesz. Będę Ci smażyła jajecznicę w Twojej koszulce i zabierała słodycze z tej szafki pod piekarnikiem.
-Zaczyna się nasza ekstaza namiętności. -objąłeś ją mocniej w talii.
-Stary ojciec wie, co to jest prank, moi kochani i nie musicie mnie wkręcać! -woda nie zagłuszyła krzyku, a po dłuższej chwili dało się usłyszeć melodyjny śmiech brunetki.
💎
Może ja pozostawię to bez żadnego, zbędnego opisu.
Uzależniają na dobre :D
OdpowiedzUsuńNajtrudniejsze będzie moje pożegnanie z nimi :"( Również zdążyłam się uzależnić.
Usuńzgłaszam gotowość ❤
OdpowiedzUsuńKarolina, obrażam się za tę długość. Serio. Dłużeeeeeeeejjjjjjjj... Opcjonalnie częściej, ale wiem ile trwa doba.
UsuńRafał jest życiem. Płaczę ze śmoevhu, z pranka 😂😂 Onie. To jest złe 😂😂
Kocham całym serduszkiem, ale to wiesz ❤
Aleksandra, musisz mnie zrozumieć, sama wiesz jak to jest. Sądzę, że gdyby doba była dłuższą to i tak tego czasu byłoby za mało.
Usuńto jest dobre, bardzo dobre. Mimo przeziębienia mam jeszcze większe dreszcze spowodowane ostatnią sceną. Humor mi się znacznie poprawił. Prank otrzymuje pierwsze miejsce. Gdyby nie uzależnienie dziewiąte, nawet deszcz za oknem by mnie dalej denerwował.
OdpowiedzUsuńPrank wymyślony na szybko, ale widać, że zaakceptowany. Zdrowia, anonimku ;)
UsuńMecz Olsztyna z Gdańskiem sie skończył (i to tak jak chciałam <3) więc jestem !
OdpowiedzUsuńKochaaaaaaaaaaaam to!!!
Oni są cudowni, mogę o nich czytać i czytać. Dlatego popieram Ret! Pisz dłuższe rozdziały! Proszeeeeee <3 #chcemywiecejMarcelinyiTomka :D
Końcówka rozwaliła system :p Prank wygrywa!
Wszystko wydaje się idealne, ale cały czas nurtuje mnie, co się stanie gdy rodzice się dowiedzą... Coś czuje, że mogą być problemy.
Kochana dziękuję za ten rozdział. Ten dzień był świetny najpierw byłam na cudownym meczu Politechniki, Skra i Olsztyn wygrali, a Twój rozdział jest niczym wisienka na torcie<3 Wybacz że bez jakiegoś ładu ten komentarz, ale padam ze zmęczenia. :(
POZDRAWIAM !!!
Paulka
#będziewięcejMarcelinyiTomka
UsuńJestem!
OdpowiedzUsuńLana lecąca sobie cichutko w tle wprowadziła mnie w taki nastrój, że rozdział połknęłam w całości, aż chciałoby się więcej ^^
Genialnie ci to wszystko wyszło, naprawdę mi się podoba to, jak kierujesz tą historią. Końcówka mistrzowska. Humor poprawił mi się zdecydowanie, dziękuję :D
Czekam na kolejne, weny!
Buziaki :**
Lana jest moją ulubioną wokalistką.
Usuńmoje serce prosi o więcej ^*^ pięknie to opisujesz. zostaję z Wiśniewską i Fornalem. A ten pan z gifa przypomina mi Tomka :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńtwoje serce niedługo będzie miało więcej. Chyba muszę uważniej spojrzeć na gif ;)
Usuńjutro :)
OdpowiedzUsuńJuż z pierwszym słowem przenoszę się wraz z nimi do Radomia, a później do Krakowa. Mam wrażenie, że ta ekstaza namiętności szybko się skończy. Czekam na reakcję taty, kiedy okaże się, że to wcale nie był prank! Ściskam mocno
Usuńps. Kocham utwory Lany! :)
UsuńW ferie wybrałam się do Łodzi i szukałam wskazówek do mojego opowiadania ;) Nie kracz mi tutaj :) Podpisuję się pod tym ostatnim zdaniem.
UsuńNo i pojawiam się i tutaj. Fajny rozdział, końcówka super :D czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuńDalsza część końcówki będzie jeszcze lepsza.
UsuńWrócę <3
OdpowiedzUsuńjak nie teraz, to najwyżej wrócisz przy kolejnym uzależnieniu.
UsuńKurde! Fornal, jesteś jak narkotyk! Czy tylko ja odnoszę wrażenie, że rodzice wcale nie będą źli? Ja na ich miejscu zaakceptowałabym ten związek, przecież są od siebie uzależnieni ❤ Lil.
OdpowiedzUsuńZ tymi rodzicami to nigdy nic nie wiadomo.
UsuńFajnie to wszystko zostało tu opisane.
OdpowiedzUsuń