czwartek, 29 czerwca 2017

uzależnienie piętnaste

let me love the lonely
  
Przez półtorej godziny spacerowałaś nieznajomymi uliczkami, mijając obcych ludzi, którzy wychodzili zadowoleni z wielkich klubów, kończyli pracę albo mieli na nowo ułożyć sobie życie. Do której grupy należałaś Ty? Po zachodzie słońca długo siedziałaś na brudnych schodach przy opuszczonej kamienicy, która według doniesień rzeszowskiej gazety miała trafić za kilka dni do rozbiórki. Chciałaś widzieć siebie za dziesięć lat u boku wspaniałego męża, który mogłyby skraść dla Ciebie gwiazdkę z nieba, mieć dwójkę dzieci, które będą uważać, że mają matkę marzeń. Kiedy pod grudniowym postem pojawiły się tysiące gratulacji zrozumiałaś, że to najwyższy czas zastanowić się nad swoją najbliższą przyszłością. Od narodzin Marcela minęły prawie trzy lata, Twój starszy, przyszywany brat miał prawdziwą rodzinę i z dwudziestoczteroletnią brunetką planowali ślub i kolejne dziecko, które miałoby powiększyć ponownie rodzinę Fornalów. Odrzucając kolejne połączenie od trzydziestoczterolatka, zamówiłaś taksówkę i chciałaś jak najszybciej znaleźć się w Krakowie, gdzie mogłaś liczyć na prawdziwą rozmowę z mężczyzną, który dla Ciebie zrezygnował z wielu marzeń, wychowując Cię najlepiej jak tylko potrafił. Nie zważając na zaparkowany samochód Twojego uzależnienia, wyjęłaś klucze na bordowej smyczy, wchodząc do mieszkania na palcach, zapalając stojącą nieopodal lampę. Pukając raz w jasne drzwi, usłyszałaś znajomy głos i po chwili Twoim oczom ukazała się wysoka sylwetka czterdziestotrzylatka, który rzucił na biurko okulary w niebieskich oprawkach, poprawiając białą koszulkę z napisem " dumny ojciec super córki urodzonej w marcu"

-Musimy porozmawiać, Marcelino. -zwrócił się do Ciebie stanowczym tonem, wskazując na wolne krzesło przy drukarce.

-Nie uciekłam na wagary, nie paliłam papierosów przed szkołą i nie rozbiłam Ci auta ani nie ukradłam pieniędzy, jednak widzę, że szykuje się poważna rozmowa. -oparłaś się o balkonowe drzwi.

-Jesteś od kilku lat dorosła, ale nadal się o Ciebie martwię i najbardziej zależy mi na Twoim bezpieczeństwie. -pokiwał głową, otwierając opakowanie czekolady. -Jest cała Twoja, ale obiecaj mi, że nic nie będziesz przede mną ukrywała.

-Skąd ty wiesz, kiedy jest mi smutno, przecież się uśmiecham?

-Widzę, że jest to tylko dobra mina do złej gry, przytul się do starego ojca i mu wszystko opowiedz, nie zapominając o swoim nowym chłopaku.

-Zatrudniłeś Olkę jako prywatnego detektywa? Pewnie już wszystko wiesz o Michale.

-Ja i Twoja przyjaciółka chcemy dla Ciebie jak najlepiej, skarbie. Pamiętaj, że miłość nie jest nawykiem, zobowiązaniem ani długiem. Nie jest tym, czego uczą nas romantyczne piosenki. Miłość po prostu jest. Bez definicji. Kochaj i nie żądaj zbyt wiele.

-Rozdział z tym panem dawno zamknięty. Okazało się, że to nie jest mężczyzna do mnie, zmarnowałam na niego trzy miesiące, ale znowu jestem wolna, bo nie mogłabym dłużej być z seksoholikiem.

-Przykro mi, że musiałaś na niego trafić, ale w salonie przy Iwonie siedzi Twoja jedyna miłość, więc może czas przestać z tym, że Ci nie zależy?

-A kto powiedział, że mi nie zależy? Nadal go kocham i nigdy nie przestanę.

 
💎
 
Z trudem przełykając gorzką herbatę, oparłeś głowę o opalone ramię mamy. Czułeś się jak tamten czterolatek, który po przeczytaniu ulubionej bajki, zobaczył w korytarzu wysokiego mężczyznę i dziewczynkę, uczesaną w dwa kucyki, poznając swojego przyszłego ojczyma i siostrę. Wówczas zbuntowany zamknęłaś się w swoim pokoju, nie akceptując faktu, iż w Twoim domu zamieszka dziewczyna, będzie spała w jednym pomieszczeniu z Tobą i połowa Twoich ścian zmieni swój kolor na różowy. Po niecałym tygodniu zobaczyłeś, że woli samochody niż lalki, uwielbia biegać po boisku i zauroczyło się nią większość Twoich kolegów. Sięgając leżące pod stertą dokumentów świeżo wydrukowane zdjęcie blondynki, uważnie zacząłeś przyglądać się znanym szczegółom. Miała ten uśmiech, za którym przepadałeś, w policzkach zrobiły się urocze dołeczki, a na nosie miała lekko zsunięte, okrągłe okulary i była przez nie często nazywana typem kujona. Uśmiechając się delikatnie, zobaczyłeś ją przechodzącą z gabinetu ojca do kuchni. Miała na sobie czerwoną bluzę z napisem "pierwsza miłość, później seks" W jej przypadku zupełnie się to nie sprawdziło. W tamtą sierpniową noc jeszcze jej nie kochałeś, ale teraz byłeś pewny swojego uczucia. Kiedy zniknęła ponownie za drzwiami, postanowiłeś wprowadzić plan w stosunku do niej w życie i to już od następnego dnia. Podsłuchując rozmowę młodszych o rok siatkarek dowiedziałeś się, że uległeś zmianie, ale ponownie zależało Ci na tym, aby z dobrego dwudziestodwulatka zamienić się w wrednego chłopaka, dla którego nie liczą się konsekwencje. Zmieniając miejsce i opierając się plecami o wypraną, mokrą kanapę zerknąłeś ponownie na skupioną mamę, które dopracowywała wygląd krótkiej sukienki.

-Nie będę dłużej milczał i przeżyję to, że trafiłem na dywanik do mamusi, chociaż nadal jestem grzecznym chłopcem.

-Ty jesteś grzeczny? -spojrzała na Ciebie kątem oka. -Tomuś, nie jesteś dobrym aktorem.

-Dostałem mandat, wypiłem za dużo alkoholu, ale nadal zachowuję się kulturalnie. Ostatnio nawet pomogłem sąsiadce zanieść do mieszkania ciężkie torby.

-Zapomniałeś wspomnieć o czymś najważniejszym. -przerzuciła kolejne dokumenty na sofę. -Znowu kochasz się w Marcelinie, przecież to widać.

-A był czas, kiedy jej nie kochałem?

-Synku, będziesz męczył się tak do końca życia?

-Najważniejsze, że ona jest szczęśliwa, nie będę jej psuł pięknego uczucia z tym idiotą, któremu mam ochotę za każdym razem przywalić.

-Nie sądziłam, że kiedyś usłyszę od Ciebie takie słowa. -posłała smutny uśmiech. -Moja babcia zawsze mówiła, że ludziom trzeba pomagać, bo jak sami będziemy potrzebowali pomocy, to ona do nas zawsze przypłynie. Z innego portu, ale przypłynie. Może jednak to jej szczęście to tylko złudzenie?

-W nocy spać nie mogę, serce mi pęka, kiedy całują się przed windą, ale nigdy nie będę Michałem. Mam na imię Tomasz, mogę mieć w życiu wszystko, ale straciłem najważniejsze, straciłem Marcysię. Nie mam u niej szans, dlatego nie będę nic zmieniał.

-Wiele się między Wami zdarzyło, ale budżet mój i Rafała nie pozwoli na to, żebyście się unikali. Wyobrażasz sobie wszystkie uroczystości dwa razy, żebyś nie musiał na nich patrzeć? Ja z moim mężem tego nie widzimy, więc zrób coś, proszę Cię synku.

💎
 
Poprawiając ostatni raz matową, krwistoczerwoną szminkę, schowałaś czarną kosmetyczkę w niebieskie kropki do małej torebki. Schodząc powoli po schodach, zaczynają Ci dygotać ręce, kiedy widzisz opartego biodrami o wysypkę kuchenną bruneta ubranego w podkoszulek na ramiączka i sportowe spodenki. Tuż za Tobą zaczyna wędrować Marcel, który co chwilę łapie falbanki jasnoszarej sukienki. Wypuszczasz z ulgą powietrze, kiedy na ręce bierze go ojciec i zabiera do centrum handlowego. Zdając sobie sprawę, że z nim niełatwo jest wytrzymać, zaczynasz szukać po szufladach taśmy klejącej, którą masz obkleić załadowane kartony w samochody. Delikatnie skrępowana, na Twoich policzkach zaczęły pojawiać się rumieńce, kiedy wyczułaś jego ręce na swoich biodrach, zasłoniętych cienkim materiałem. Odwróciłaś się do niego przodem, zerkasz na jego twarz, sznurując wargi, przez które miałaś ochotę wypowiedzieć kilkanaście przekleństw i wiele epitetów dotyczących jego osoby.

-Jako młodszy o pięć miesięcy brat doradzam, abyś zmieniła sukienkę. Uważam, że w niej będzie czyhać na Ciebie niebezpieczeństwo. -schyla się, dotykając ustami Twojej szyi. -Chyba, że wybierasz się do swojego mieszkania i sąsiada z naprzeciwka, w takim razie zapraszam.

-Jako starsza o pięć miesięcy siostra informuję Cię, że wolę molo w Sopocie niż rzeszowskie mieszkanie. -założyłaś jeansową kurtkę, przesuwając po jego ręku długimi paznokciami.

-Właśnie na tym polega nasz problem, zawsze na siebie trafiamy, będę na molo za siedem godzin, więc zapraszam Cię na gofry z bitą śmietaną.

-Z bitą śmietaną, owocami i polewą, inaczej nigdzie nie idę.

Zakładając wiązane przy kostce sandałki, uśmiechnęłaś się ostatni raz w jego stronę. W ostatniej chwili go wystawisz, odpoczywając na plaży w zupełnie innym mieście. Wychodząc z emocjonalnego dołka, za godzinę pozbędziesz się Michała ze swojego życia i przez tydzień wrócisz do pełni życia, rzucając kule ortopedyczne w kąt.

💎
 
Rzucając prawie pustą butelkę po malinowej wodzie mineralnej, usiadłeś na gorącym piasku, zbierając dłonią drobne kamyczki i pojedyncze bursztyny, świecące się w promieniach sierpniowego słońca. Zerkając delikatnie w prawo widziałeś leżącą blondynkę na plażowym ręczniku, która zajęła miejsce obok dzieciaków z podstawówki, które przyjechały tutaj na kolonię i rozpoczynają nowe znajomości, wymieniając się numerami telefonów. Rzucając czarno-zielone japonki do torby sportowej, ruszyłeś w jej kierunku, wsuwając na mały palec kluczyki od samochodu. Od razu przypomniało Ci się, kiedy po otrzymaniu prawa jazdy zabierałeś ją na długie, nocne przejażdżki po Krakowie albo Karpaczu, które było miejscem jej urodzenia. Odgarniając z jej twarzy mokre kosmyki włosów, musnąłeś delikatnie jej słone usta.

-Może zamiast serca mam kawałek ołowiu, ale nawigacja Aleksandra działa jeszcze odpowiednio. -zaśmiałeś się cicho, łapiąc zębami ramiączko od kostiumu.

-Nie potrafisz zrozumieć, że nie jesteś mi potrzebny? Daj mi chociaż tutaj odpocząć od siebie.

-Gdybyś mi pozwoliła i gdyby nie te dzieciaki, zupełnie inaczej rozpoczęłabyś drugą połowę swojego urlopu. -uśmiechnąłeś się cwanie, wstając z miejsca.

-To miasto nie należy do największych, więc jeżeli zmienię zdanie to szybko Cię znajdę. Pasuje Ci ta koszula i białe spodnie. -zamykając opakowanie z kremem, założyła sukienkę i ruszyła przed siebie.

Odbijając piłkę od siatkówki w stronę starszych chłopaków, pobiegłeś w przeciwnym kierunku, kupując w osiedlowym sklepie zamrożone piwo. Poczułeś się jakbyś wygrał najwyżej gwarantowaną sumę w programie rozrywkowym, ale byłeś przekonany o tym, że kolejny raz w życiu postanowiła Cię jednak wystawić do wiatru. Upijając pierwszy łyk chmielowego napoju wiedziałeś, że tym razem zdasz egzamin z wynikiem pozytywnym, otrzymując z jej strony coś więcej niż czystą nienawiść.
 
💎
 
 
 
 
obliczyłam, że tu za kilka rozdziałów pojawi się uzależnienie końcowe!
w te wakacje czas się z nimi pożegnać, więc przybywajcie, bo niedługo nic więcej nie będzie
bardzo przypominam osobę na zdjęciu, leżę i czytam, ale też cierpię po wizycie u dentysty.
do zobaczenia już za tydzień!


piątek, 16 czerwca 2017

uzależnienie czternaste



"Nie powinno się dążyć do wygrania kłótni,
lecz do jej zakończenia"


Według cytatu znanego amerykańskiego aktora, który grał jednego z najpopularniejszych prawników "zawsze miałam wybór". Dwadzieścia cztery minuty po czwartej, kiedy stałaś z kubkiem gorącego, waniliowego cappuccino wpatrując się w wschód słońca, również musiałaś zrezygnować z jednej rzeczy. Gdybyś poprzedniego wieczoru wróciła do Rzeszowa, w obecnej chwili leżałabyś u boku jedynego mężczyzny, któremu mogłabyś powierzyć sekrety nawet z przedszkola. Przyglądałabyś jak próbuje zawiązać wiśniowy krawat, ucząc się tego od mistrza, który zamieszczał takie wideo na YouTube. Nie był taki jak Twoi ulubieni aktorzy, stuprocentowo nie dało się go porównać do Patricka Johannesa Adams'a, Gabriela Macht'a, Toma Hardy'ego albo Maximiliana Paula Diarmuida Irons'a, jednak swobodnie mógłby zostać polskim sobowtórem tego pierwszego i ukochana przyjaciółka, która układała swoje życie mogłaby również to potwierdzić. Uśmiechając się mimowolnie na wspomnienie wspólnych wakacji, wpisałaś adres do nawigacji, szukając drogi, gdzie ominą Cię korki, a jeszcze przed południem pojawisz się w jego mieszkaniu, robiąc mu niespodziankę po ciężkim tygodniu pracy, w której nikt nie pracował czterdzieści godzin tygodniowo.

-To miłe, że o mnie pomyślałaś. -wziął Twoją kawę, upijając z niej łyk. -To również miłe, że nadal wykrzykujesz moje imię przez sen, siostrzyczko. -poczułaś jego oddech na lewym uchu.

-Miałeś dzisiejszej nocy halucynacje? Współczuję Ci z całego serca, braciszku.

-Oboje wiemy, że kłamiesz. -wzruszył ramionami, zsuwając cienkie ramiączko Twojej koszulki nocnej. -Nadal Ci na mnie zależy, widzę to, skarbie.

-Gdyby mi na Tobie zależało, dawno bym Ci o tym powiedziała, a teraz proszę Cię o jedno, nie psuj mojej teraźniejszości.

-Wspaniale. -warknął podchodząc bliżej. -Życzę szczęścia. -powiedział przez zaciśnięte zęby, ukazując kolorowy aparat ortodontyczny.

-Fałszywego szczęścia nie potrzebuję. -burknęłaś. -Wydaje mi się, że zamiast tych dwudziestu dwóch lat masz tylko pięć i przechodzisz pierwszy dziecięcy bunt.

-Staram się dostosować do Ciebie, a to nie jest wcale trudne.

-Wal się. -uderzyłaś go w twarz.

-No tak, gdy ktoś trafia w sedno trzeba się bronić. -zironizował. -Naprawdę nie widzisz, że żyjesz jakimiś chorymi złudzeniami? Nie próbuj mi wmawiać, że wszystko jest w pieprzonym porządku, bo kiedy byłaś ze mną nigdy nie byłaś smutna, cały czas śpiewałaś pod nosem, skakałaś podekscytowana i w Twoich oczach pojawiały się iskierki, a teraz to ja tylko widzę zmarszczone czoło, a wiem co to oznacza. -dotknął Twojego ramienia, chowając do kieszeni kluczyki od samochodu.
 

💎
 

"Kiedyś rozmawialiśmy godzinami,
teraz ciężko o pięć minut"

 

Nic Cię nie usprawiedliwiało, że każdego ranka po otwarciu oczu o niej myślałeś. Każdego wieczoru, gdy gasiłeś światło od razu wspominałeś chwile, kiedy byliście szczęśliwi. Mogłeś prosto w oczy kłamać swojej matce, przyszłej szwagierce, ale przed nią trudno było się ukrywać z uczuciami, jakimi nadal ją obdarzałeś. Nie potrafiłeś sobie wyobrazić wspólnego mieszkania w jednym apartamentowcu. Zerkając przez Judasza będziesz w stanie obserwować jej drzwi i będziesz musiał maskować się przed Ziobrowskim, zajmującym mieszkanie cztery piętra niżej. Po prawie trzech latach nieobecności w jej życiu pamiętałeś, że trampki muszą mieć odcienie złota albo czerwieni. Często nosiła sztuczny wianek z pudrowymi kwiatami. W wolne popołudnie potrafiła nakryć się kocem pod sam nos i nadrobić cały sezon serialu. Gdyby Ci na niej nie zależało nie pamiętałbyś żadnych szczegółów z jej życia. Lubiła tylko truskawką maślankę, marzyła o wielkim tarasie i dwójce dzieciach, które będą nosiły Twoje nazwisko. Była gotowa zrezygnować z pasji dla codziennego życia z Waszymi pociechami, radząc sobie w momencie, kiedy wspólnie zaczną płakać, domagać się jedzenia albo zabawy. Biorąc do ręki ramkę z wygrawerowanym imieniem chłopca spod zodiaku lwa, uśmiechnąłeś się na samą myśl, że zamiast rodzicami chrzestnymi na tym zdjęciu mogliście trzymać w tamtym momencie swoje dziecko, które mogłoby być podobizną Ciebie i dwudziestodwulatki. Poprawiając jednym ruchem mokre włosy, wybrałeś równoległe mieszkanie ze swoim, nasłuchując jej kroków i cichego śmiechu.

-Zapomniałeś pożegnać się po raz sześćdziesiąty dziewiąty czy nagle Ci się przypomniało, że możesz wziąć dzień wolny i spędzić czas ze mną? -zadowolona otworzyła drzwi, rozpinając pierwszy guzik od męskiej koszuli. -Wydaje mi się, że jeżeli z Tobą nie będę rozmawiać to postąpię dobrze.

-Pozwól, że Ci coś udowodnię. -przekroczyłeś próg, łapiąc ją za rękę. -Może miałem jedną okazję, ale ja się nigdy nie poddaję. -poprowadziłeś ją w stronę sypialni.

-Wyjdź z mojego mieszkania, bo inaczej zacznę krzyczeć. -uderzyła Cię mocno w ramię.

-Wytłumacz mi jedno. Dlaczego zastąpiłaś mnie tym trzydziestoczterolatkiem? Co on Ci daje? -położyłeś ją na łóżko. -Wiem o Tobie znacznie więcej i jestem w stanie go pokonać, kochanie.

-Przestań! Wynoś się stąd, nie widzisz, że nie jestem zadowolona? Zachowujesz się jak dzieciak, który mimo, że ma karę chce pograć na komputerze.

-Na Ciebie trzeba sobie zasłużyć. Co on ma takiego, że wybierasz jego?

-Zostaw mnie. Nie masz u mnie żadnych szans. -odepchnęła Cię, otwierając szybko drzwi. -Tam jest wyjście.


💎


Mogłaś przysięgać całemu światu, że Michał był dla Ciebie całym światem, uzależnieniem przy którym zapominałaś o tym, co łączyło Cię z przyjmującym, ale po jego ostatniej wizycie nie potrafiłaś myśleć o niczym innym. Drżącymi dłońmi założyłaś pończochy, całując w usta swojego partnera. Kiedy na miękkim materacu leżał nagi trzydziestoczterolatek byłaś w stanie zmienić poprzednie decyzje. Nie marzyłaś o wejściu do tej samej rzeki, po której rany nie potrafiły się goić. Zależało Ci na nocach z absolwentem rzeszowskiej uczelni, sekretnych pocałunkach przed jego biurem i piciu alkoholu przed wschodem słońca, kiedy wtulałaś się w jego umięśniony tors. Mimo, że mogłaś leżeć przykryta skrawkiem kołdry, pobiegłaś w stronę filii rodzinnego salonu brunetki. Poprawiając przezroczystą białą koszulkę, dotknęłaś koronek sukni na manekinie, przyglądając się osobie na parkingu.

-Tomkowi zależy, ale z tego co się dowiedziałam moja przyjaciółka ma kogoś. Kiedy dzwoniłam do niej rano nie usłyszałam jej głosu, zamiast tego przywitał mnie tajemniczy mężczyzna. Pani Iwono, my nie możemy stać z boku, trzeba im pomóc, bo inaczej będą dalej jak te dzieci we mgle.

-Oni sami muszą to zrozumieć, Olu. Nie możemy wtrącać się w ich życie.

-Nie możemy tak tego zostawić. Będę matką chrzestną ich nowego początku.

-Nie róbmy tego, bo oboje będą mieli do nas pretensje. Może Marcyś jest szczęśliwa z tym chłopakiem?

-Jej tylko zależy na pani synu, ale zaczęli działać nieodpowiednimi emocjami, odpychając się od siebie. Jestem pewna, że wkrótce się to zmieni.

Zamknęłaś za sobą białe drzwi i nie zważając na deszcz, schowałaś parasolkę do torby. Nie potrafiłaś spojrzeć w jego stronę. Byłaś pewna, że złamiesz się w jednej chwili. W Twojej klatce piersiowej zaczęła robić się potężniejsza dziura, pochłaniająca potrzebny tlen. Opierając się o ścianę starej kamienicy, mocniej oplotłaś się długim swetrem, szlochając głośno, zapominając o tym, że masz rozładowany telefon i zupełnie nie wiesz, w której części miasta się znajdujesz.

 


💎

Wyłączając aparat z jej zdjęciami, oparłeś głowę o skórzaną kierownicę, przymykając mocno powieki. Pierwszy raz w życiu zależało Ci na zbudowaniu trwałej zwyczajności. Marzyłeś o tym, żeby codziennie słyszeć: jaką chcesz herbatę? Mogłeś przez następnie dni być o nią zazdrosny, wysłuchiwać kłótni o błahostki, jej krzyków po całym ciężkim dniu, odbierać każde jej ciosy, wypatrywać uśmiechu i wysłuchiwać tego, co leży jej na serce i nie daje spokoju. Chciałeś czytać jej z ruchu warg miłość, troskę z gestów, nastrój z jej wzroku i być przy niej w każdej chwili, bez względu na jej humor i postępowanie, być z nią na dobre i na złe, jak wierny mąż, który nie zapomina, że w domu czeka na niego ta jedyna. Wysiadając z samochodu, uchyliłeś drzwi od garażu, nasłuchując dwóch głosów.

-Rafał, musimy coś poradzić na to wszystko. Przez ten jeden dzień widziałem, że między nimi nic się nie skończyło.
 
-Zostałem dziadkiem, mam kilka siwych włosów, ale uważnie się im przyglądałem. Musisz przekonać mamę do szczerej rozmowy z Tomkiem, ja zajmę się moją córką.

-O to właśnie mi chodziło, bo mam dosyć tego, że oszukują innych i jeszcze siebie.

-Marcysia nie ma przede mną żadnych tajemnic, nie potrafi przy mnie kłamać. Pomożemy im, Janek.

 -Jeżeli coś to służę pomocą, bo jedynie przy niej mój brat żyje. Teraz jest w stanie krytycznym, ale nawet dobrze się maskuje.


Ruszając z niedozwoloną prędkością, nie interesowało Cię to, że dwa tygodnie możesz otrzymać kolejny mandat, który będzie ostatnią przestrogą przed utratą prawa jazdy. Wypijając w pobliskim barze dwie ćwiartki wódki i dusząc się miętowym dymem papierosem, obserwowałeś ją z daleka. Siedziała na starych schodach, brudząc swoją czystą koszulkę i malinowe spodnie. Tylko z nią mogłeś tworzyć cząstkę "my". Tylko przez siebie idziesz na dno, dostałeś to na, co w pełni zasłużyłeś.
 
 
💎
 
 
wymęczone!
 zaczyna się prawdziwe uzależnienie, przy którym wyjmuję cięższą amunicję.
uzależnieni są od siebie tak bardzo, jak ja od serialu "Suits".