czwartek, 27 lipca 2017

uzależnienie końcowe



Ktoś zadałby pytanie, czy można pokochać jeszcze raz tą samą osobę, co przed laty? On jedyny był w stanie obudzić w Tobie niezliczone pokłady miłości. Potrafił zdjąć z Twojej twarzy czarną maską, przez którą nie potrafiłaś go odnaleźć i zagubiona błądziłaś w obcych ramionach, do których nigdy byś nie przywykła. Przyjmujący trzymający przy swoim boku dwie walizki nie musiał uczyć Cię kochać od nowa, bo nawet podczas dwunastotygodniowego związku nie zapomniałaś o nim i uwielbiałaś momenty, kiedy wychodząc z mieszkania mogłaś zobaczyć jego twarz. Chociaż nie odezwał się do Ciebie słowem, czułaś się, że szczęście do Ciebie powróci. Dlaczego trwałaś przy boku trzydziestoczterolatka? Może chciałaś udowodnić światu, że inny mężczyzna pokocha Cię bardziej i wyczyści pamięć jednym, nieznajomym dotykiem po zimnej skórze. Z delikatną niepewnością, zaczęłaś wchodzić za nim po schodach, przyglądając się jego wysokiej sylwetce. Widziałaś w jego wzroku nowy początek, w którym oprócz pasji i codziennych czynności, na pierwszym miejscu widnieje Wasza dwójka; zakochani w sobie, jak rodzice, którzy czekali na swoją kartę magnetyczną albo Twoi dziadkowie kochający się z każdym dniem coraz bardziej. Nie chciałaś niczego zapeszać, ale byłaś pewna, że to z tym mężczyzną chcesz wykonać pierwszy taniec, zachwycając zebranych gości. Zostaniesz przy nim, bo zawsze będziesz kochać i wrócisz, ponieważ nigdy nie zapomnisz, co dla Ciebie zrobił i ile znaczy jego miłość, która po cichu rozwija się od osiemnastych urodzin między Wami.

-Wybieram prawą stronę, Tomek. -oparłaś się o jego ramię, widząc malujące się błaganie na jego twarzy. -Nie patrz się tak na mnie.


Odkąd się spotykaliście nie musiałaś wcale zastanawiać się, po której stronie łóżka masz spać. Ze śmiechem przeciągał Cię po całym materacu, abyś tylko udostępniła mu zajętego przed chwilą miejsca. Posyłając w jego stronę uśmiech, popchnęłaś go na białą pościel z niebieskofioletową narzutką. Ułożył na szafirowej koszulce pojedyncze płatki czerwonych róż, dzierżąc w obu rękach ciemną czapkę z daszkiem, którą podkradałaś mu zeszłego lata. Przez cały lot trwający pięć godzin zrozumiałaś, że na swojej drodze spotkałaś mężczyznę swojego życia. Nikt inny nie zagwarantowałby Ci takiego poczucia bezpieczeństwa i czułości. Budowałaś z nim swoją stabilność i plany na dzisiejszy wieczór. Wiedziałaś, że z nim będziesz chodzić z uśmiechem na ustach, nie zapominając o najdrobniejszych faktach z Waszego związku. Czułaś, że zaakceptuje każdą Twoją wadę, zaletę, będzie kochał i szanował do samego końca, gwarantując Ci siebie jako najwierniejszego przyjaciela, który nie zrobi żadnej konkurencji trwającej przy Twoim boku od szkoły średniej brunetki, która panicznie bała się burzy


-Zapraszam na środek łóżka. -wykonał jeden, zdecydowany ruch dłonią.

-Szczerze wolałabym osobne łóżko. Miałabym tyle miejsca do wyboru, że wyspałabym się za wszystkie czasy.

-Zawsze możesz się zamienić i spać z ojcem, chociaż moja mama nie była z tego zadowolona. -mrugnął. -Pamiętaj, że z Twoją figurą nawet nie zauważy, że Rafał bardziej się do niej przytula.

-Spanie z tatą zakończyłam, kiedy miałam dwa miesiące. -wyjęła dwuczęściowy strój kąpielowy. -Jestem skazana na Twoje towarzystwo, ale wcale nie będę narzekać z tego powodu.

-W takim razie obiecuję Ci, że marzenia o przespanych nocach idą w zapomnienie. Przypominam, że spełniłem wszystkie punkty z listy, skarbie. -podążył za Tobą do łazienki, przyglądając jak zdejmujesz z siebie koszulę. -Nawet nie wiesz, jak tęskniłem za tym widokiem. -cmoknął, uśmiechając się szelmowsko.

-Myślałam, że wolisz mnie oglądać bez bielizny. Wiele się zmieniło. -pokiwałaś głową z uznaniem. -Zawiążesz?

-Mogę co najwyżej odwiązać. -zaśmiał się. -Daj. -stanął za Tobą, dotykając pleców, a druga dłoń powędrowała na odsłonięte udo. -Pasujemy do siebie, kotku. -oparł głowę o Twoje ramię, przyglądając się Waszym twarzom.

-Od razu powiedz, że jesteśmy bliźniakami, bo wcale się nie różnimy. -pociągnęłaś go za włosy.

-Nagle pojawiła się najgorsza myśl w moim życiu. -westchnął głośno, całując Cię w czoło. -Muszę podziękować panu dziennikarzowi, że nie poznał mojej mamy w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym szóstym roku. -odetchnął z ulgą. -Chodź na plażę.

Przestałaś bić się z myślami, że ponownie zaufacie sobie nawzajem, a później zranicie siebie jeszcze mocniej, doprowadzając się do etapu wrogości. Nie potrafiłabyś drugi raz zrezygnować, po słowach wypowiedzianych w nocy. Jego ciche kocham Cię było lepsze od musujących, słodkich drinków, którymi próbowałaś zaleczyć się po tamtym, grudniowym incydencie i momentu, w którym łudziłaś się, że niebieskie tęczówki Michała zaleczą Ci dziurę po każdym spojrzeniu Tomasza. Naiwna wierzyłaś, że odmieni Twój świat i udowodnisz przyjmującemu, że tamten zakazany romans i krótki związek był największą pomyłką całego Twojego życia. Podczas ostatniej nocy z trzydziestoczterolatkiem zrozumiałaś, że nigdy przy nim nie będziesz sobą, że w jego rękach czujesz się jak marionetka, która z całej siły jest ciągnięta za chude ręce. Wszystko zmienił pocałunek na pokładzie samolotu. Rozgrzał swoimi wargami każdą komórką Twojego ciała i trzymał za dłoń, wspierając Cię mocno, i powtarzając, że ten lot zakończy się szczęśliwie, jak tamte z przeszłości i niczego masz się nie bać. Uwierzyłaś za pierwszym razem, wtulając się w jego koszulkę, przesiąkniętą nutą drzewa sandałowego, wanilii, oliwki, wetiwerii i cedru. Mogłaś założyć się o całą zawartość walizki albo drogiej kolacji, że Hugo Boss stoi na półce przed lustrem i ponownie nie zrezygnował ze stałej pojemności, którą zamówił po raz pierwszy w wieku trzynastu lat, kiedy wybierał się z Tobą do tego samego gimnazjum i do identycznej klasy z kierunkiem sportowym na czele, siadając przy okazji na każdym przedmiocie obok Ciebie.


💎


Trzymając w ustach papierosa i zagryzając go mocno między zębami, spoglądałeś ukradkiem na jej ciało, oświetlane przez księżyc. Wtulona w Ciebie i nakryta skrawkiem pościeli, co chwilę kręciła głową, przemieszczając prawą dłoń z Twojego policzka na ramię, a następnie na umięśniony brzuch. To dla niej nauczyłeś się nowej wersji siebie i z każdym dniem widziałeś w sobie różnicę. Z zewnątrz nadal przypominałeś tamtego dziewiętnastoletniego, zupełnie niedojrzałego chłopaka. Teraz odmieniony i z nowymi doświadczeniami wiedziałeś, co naprawdę liczy się dla blondynki, która zasnęła po wspólnej, krótkiej rozmowie. Nie bałeś się przyszłości, bo byłeś pewny, że tym razem jej nie zawiedziesz. Nie chciałeś popełniać błędu swojego ojca i być jego częścią, jeżeli chodzi o wierność. Pamiętałaś każdą noc, kiedy mama przytulała się do Ciebie, czytała powoli bajki i powstrzymywała płacz, czekając na niego. Potrafił przychodzić wcześnie rano, targając Twoje gęste włosy i wmawiać swojej żonie, że ślady po szminkach nie są żadnym dowodem na zdradę. Nie nauczyłeś się prawdziwej miłości, nie potrafiłeś brać przykładu od zakochanych w sobie brunetki i ojczyma. Po spędzonej nocy przy boku obcej kobiety uciekałeś, nie zostawiałaś żadnego numeru telefonu i nawet nie pamiętałeś momentu, w którym pocałunek z Marceliną zamienił się w coś więcej. Zły na siebie po tamtej informacji, poczułeś się jakbyś został oblany wiaderkiem lodowatej wody. Nie umiałeś się zachować, całą niechęć do siebie zostawiałeś na pobliskiej siłowni, na której wylewałeś siódme poty. Przemęczony po powrocie do domu wbiegałeś po schodach, zamykając się natychmiast w pokoju na poddaszu, aby tylko nie zobaczyć jej ciemnych, zranionych tęczówek i tego, że wpatruje się w Ciebie, jak w święty obrazek. Poprawiając jej poplątane, purpurowe ramiączko od krótkiej koszulki nocnej, odkryłeś białą kołdrę na bok i zabierając z czerwonej, uwielbianej przez dwudziestodwulatkę bluzy zapalniczkę, uchyliłeś drzwi balkonowe, zaciągając się nikotyną, której smak nie zawierał miętowego połączenia.

-Tomek. -jęknęła cicho. -Nie cierpię, jak mnie zostawiasz, wracaj.

Przeczesując włosy, zacząłeś szukać w kieszeni spodni fioletowej paczki z mocną gumą. Lekko zestresowany odwróciłeś się, widząc ją na komodzie po drugiej stronie pokoju, a szeroko otwarte oczy blondynki zaobserwowałyby ten fakt. Kończąc pozytywnie całą kontrolę i oddając w jej ręce wszystkie, odhaczone podpunkty, przyrzekłeś jej, że więcej w życiu nie zapalisz. Zerwałeś z daną obietnicą i w tej chwili najchętniej zostałbyś na tym balkonie, czekając jak spokojnie zaśnie. Wykręcając palce, położyłeś się obok niej, upijając wody mineralnej. Wiedziałeś, że nic to nie da i nawet szara koszulka przestała pachnieć znajomymi od dawna perfumami. Przypomniałeś sobie od razu drugi tydzień września, kiedy usiadłeś obok niej na pierwszej lekcji, a ona wyznała Ci, że szukając mężczyzny nigdy nie wybierze tego, który używa Hugo Boss'a. Ze złością rzuciła na ławkę żółty zeszyt, wyznając Ci, że od następnego dnia siedzisz sam. Do końca gimnazjum wybierała miejsce w ostatniej ławce przy oknie, ignorując Twoją osobę. Przestała często z Tobą rozmawiać, ale chroniłeś ją przed wszystkimi chłopakami z klasy, bo każdy z nich próbował zwrócić na siebie uwagę jedynej dziewczyny wśród dwudziestu dziewięciu osób płci przeciwnej, którzy zacięcie walczyli w turniejach piłki siatkowej i nożnej.

-Może nie przypominam Bronka Malanowskiego, ale wzrok i pamięć u mnie nie szwankują. -oparła się o bezgłowie, związując włosy w luźnego koka. -O pierwszej trzydzieści trzy był pierwszy papieros, następnego wypaliłeś o trzeciej dwadzieścia, a teraz nie okłamiesz mnie, że chciałeś przewietrzyć się pół godziny później.

-Przepraszam, Bronuś. -zaśmiałeś się i zacząłeś ogrzewać jej zimne, jak zwykle dłonie. -Palę już coraz mniej, więc może kiedyś przestanę. Po prostu nie mogę przestać. -wypowiedziałaś skruszony swoją postawą.

-A chcesz w przyszłości usłyszeć diagnozę o nowotworze? Oboje tego nie chcemy, ale po powrocie mogę nie wpuścić Cię do swojego mieszkania. Nie chcę Ci zamknąć drzwi przed nosem, wypowiadając przed tym goodbye my lover .

-Będziesz jedynie mówiła dzień dobry, kochanie. Zrekompensuje się może tym, że zacznę wybierać utwór na nasz pierwszy taniec i imiona dla dzieci.

-Z tego, co wiem to ślub ma mieć moja najlepsza przyjaciółka i Twój dobry kumpel, prawda? Nigdzie nie musimy się śpieszyć, a ja mam sezony do rozegrania.

-Czyli podczas dni płodnych, które rozpoczynają się już za dwa dni mam się nie zbliżać? -zacząłeś dotykać nosem jej szyi. -Może dla ułatwienia sprawy mam zainstalować mój kalendarzyk?

-Powiem tacie, że grzebiesz w moich rzeczach, Fornal. Z tego, co wiem to w każdym związku można liczyć na pewną prywatność.

-Wiśniewska, nie marudź. -mruknąłeś. -Gdybyśmy się postarali w maju mógłbym być tatą.

-Każdy wie, że palenie szkodzi na zdrowie seksualne palacza, więc nie jesteś dobrym kandydatem. -odepchnęła Cię.

-Wyrzucam! -krzyknąłeś z radością, podchodząc do kosza. -W przyszłości opowiemy naszemu dziecku, że staraliśmy się o nią albo o niego w Wenecji.

Zgniatając po kolei piętnaście papierosów, podarłeś na strzępy opakowanie, które zawierało niezbyt przyjemną do oglądania okładkę. Ułożyłeś rękę przy sercu i wyprostowałeś się jak do hymnu, dając jej słowo harcerza, którym chciałeś zostać jako kilkuletni chłopiec. Położyłeś się obok niej, składając namiętne pocałunki na pełnych piersiach, które osłonięte były koronkowym stanikiem z drobnymi cekinami. Po dłuższej chwili przytuliła się do Ciebie, zakrywając lekko usta dłonią. Kiedy zasnęła, cały pokój zalewał słoneczny blask, a Ty zacząłeś się czuć jak po długim, chłodnym prysznicu. Czułeś jej oddech na swojej klatce piersiowej, pasmo włosów spadło jej na twarz, a Ty momentalnie odgarnąłeś je na bok, muskając palcem wargi. To była najsłodsza i najbardziej romantyczna rzecz, jaką mogłeś teraz wykonywać. Leżąc tutaj wygodnie na plecach mogłeś wykrzyczeć, że ta kobieta jest diamentem. Jest najlepszym, co mogło Ci się w życiu przytrafić.

💎

Po kilkugodzinnej podróży, nieprzytomna nawet nie rozejrzałaś po jej pokoju, ale od razu nakryłaś się satynową kołdrą, zasypiając. Nie otworzyłaś nawet na chwilę książki, jedynie wykonałaś połączenie do ukochanego, życząc mu dobrych snów. Brunetka z rozjaśnionymi od tygodnia końcówkami ściszyła zawieszony na ścianie telewizor. Była kochana i nawet nie prosiła o rozmowę. Z przyzwyczajenia nad ranem zaczęłaś szukać dłoni dwudziestodwulatka, natrafiając na pustą połówkę łóżka. Na okrągłym zegarku ustawionym wprost na Ciebie dojrzałaś godzinę, o której miałaś nie spać i siedzieć obok Aleksandry, odpychając od niej stres, który męczył ją coraz mocniej. Obawiała się wielu rzeczy; złamanej szpilki, przewrócenia się, deszczu i tworzącego się błota oraz tego, że przypadkowo nadepnie na wypastowany, czarny but pana młodego. Poprawiając ściągające się ku górze spodenki, usiadłaś na jej łóżku, delikatnie głaszcząc ją po bladym policzku.

-Myszko, jest czwarta i Twoje prośby o pogodę zostały wysłuchane. -położyłaś się obok niej.

-Skąd wiesz, że nie zacznie padać? Wówczas wokół kościoła zrobi się błoto, moja bielusieńka suknia będzie brudna, a ja nawet nie pomyślałam o  awaryjnej na przebranie. -wytrzeszczyła oczy, ignorując fakt, że śmiejesz się pod nosem. -Marcel, boję się.

-Nie panikuj, bo jeszcze Kubusiowi uciekniesz sprzed ołtarza. Gwarantuję Ci, że nic nie zniszczy ślubu roku.

-Gdyby nie interesowaliby mnie mężczyźni, zakochałabym się w Tobie bez pamięci, słońce. -zaśmiała się, całując Cię w policzek.

Co kiedyś znaczył dwudziesty ósmy września? Był zwykłym dniem, w którym nic specjalnego się nie działo. Miał urodziny Wasz jeden z najbardziej uwielbianych siatkarzy, na sprawdzianie z fizyki widniała ta sama data i wymieniałyście się z brunetką małymi ściągami pod ławką, kiedy wicedyrektor siedział skupiony, i przyglądał się Waszym ocenom. Dotykając materiału koralowej, długiej sukienki z wyciętymi plecami, życzyłaś jej w myślach wszystkiego, co najlepsze, bo takiej przyjaciółki mógłby Ci pozazdrościć każdy. Nikt inny nie miał przy sobie takiej Aleksandry, która była na każde zawołanie, na każdy zły humor i chwilę zwątpienia.



"(...) Zakochuję się w Tobie każdego dnia i po prostu chcę Ci powiedzieć, że jestem".

-Witam serdecznie wszystkich gości! Jeżeli komuś wydaję się anonimowa, natychmiast to zmieniam. Kim jestem? Nazywam się Marcelina Wiśniewska. Oprócz tego, że jestem świadkową tej zjawiskowej panny młodej, która zmieniła swoje najpopularniejsze nazwisko na nic bardziej skromnego to muszę przyznać, że od szkoły średniej męczę się z Tobą, Aleksandro Kochanowska. -wpatrujesz się w obiektyw kamery. - Na szczęście to nie ja składałam przysięgę małżeńską. To ten mężczyzna, powiedział tak i nie uciekł sprzed ołtarza. -mrugnęłaś do uśmiechniętego pana młodego, który objął ramieniem brunetkę. -Jakubie, szykuj whisky na Waszą pięćdziesiątą rocznicę ślubu. -śmiejesz się cicho i spoglądasz w stronę świadka. -Do tej pory nasz fenomenalny siatkarz, najlepszy kapitan juniorskiej reprezentacji i jego upieczona od siedmiu godzin małżonka dziękują mi za to, że ich ze sobą poznałam. Kiedy zostałyśmy na lodzie to długo nie myślałam, żeby zapoznać ją z tym chłopakiem. Interesowali ją tylko wysocy, uprawiający sport i stosujący regularnie dietę. Kubuś, sprawdziłeś się idealnie. Powiem Wam, że zaiskrzyło od pierwszego dotyku dłoni i wymienieniu imion. Jedenastego stycznia dwutysięcznego siedemnastego roku ona i on wpadli w pułapkę uczucia, a ja od początku wiedziałam, że bez ślubu się nie obędzie. Do końca życia będę pamiętała, jak zachwycona zamykała za nim drzwi i zaczęła z radością piszczeć, a ona tak właśnie pokazuje, że zakochała się bez pamięci. Życzę Wam z całego serca, abyście w przyszłym roku nie byli już we dwoje, czekam na Waszą Marysię albo Kordiana. Ze świadkiem jesteśmy gotowi zostać rodzicami chrzestnymi i mamy nadzieję, że nasz duet się do tego nadaje. Teraz już kończę, bo się za chwilę rozpłaczę. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia, państwo Kochanowscy.

💎

Szukając w delikatnie brązowych szafkach aspiryny, masowałeś obolałe skronie, opierając się o blat. W nocy wypiłeś zbyt wiele, jak za zdrowie pary młodej i ich szczęście. Nasączony kacem, opadłeś na krzesło, wyciągając przed siebie długie nogi. Z trudem wytrzymałeś moment, kiedy w szafce osunęły się pokrywki, a okrągła tabletka rozpuszczała się stanowczo za długo. Z zadowoleniem uchyliłeś drzwi, ciesząc się ciszą. Kilkanaście minut po czwartej na niewielkim osiedlu nie można było zobaczyć żywej duszy, a wiatr od zachodu powodował przyjemne dreszcze na całym ciele. Oglądając ostatni raz zaproszenie w kolorze delikatnego różu z mieszanką złota, obiecałeś sobie, że kolejnym mężczyzną z rocznika tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego siódmego, który zmieni stan cywilny będziesz Ty. Zazdrościłeś Kochanowskiemu, że od siedemnastej będzie mógł być mężem dietetyczki, planującej pracę w prywatnym ośrodku w miejscowości oddalonej o sześćdziesiąt kilometrów.

-Stary, jeżeli jestem świadkiem to rolę ojca chrzestnego też mam zagwarantowaną, prawda? -usiadłeś obok niego na kanapie, czyszcząc swoje buty.

-A co? Marcela ma być matką chrzestną? Może poproszę Bubena. -zaśmiał się, uderzając lekko w tył głowy. -Jesteś pierwszy na liście.

-Przy moim drugim dziecku nie widzę nikogo innego jako chrzestnego, przyjacielu. -patrzyłeś jak zamyka szkatułkę ze złotymi obrączkami.

-Spokojnie, jest jeszcze czas. Nie masz jeszcze pierworodnego albo pierworodnej, a już planujesz kolejne dziecko. -pokiwał głową z uznaniem.

Co dla Ciebie znaczył dwudziesty ósmy września? Jedyny fakt to relacja z zeszłego roku, kiedy dziewczyny wracały z koncertu Rihanny i wydały na dwa bilety prawie siedemset złotych, aby widząc z pierwszego rzędu piosenkarkę, która zaczynała swoją karierę mając siedemnaście lat. Nic innego Ci się nie kojarzyło z tym dniem. Zakładając dopasowaną, granatową marynarkę, przybiłeś sztamę z przyjacielem, co nagrał przebywający od godziny w mieszkaniu kamerzysta. Wyjmując z wody bukiet kwiatów, poprawiłeś ostatni raz muchę z pomarańczowymi według Ciebie dodatkami i udałeś się do wyjścia, upewniając pana młodego, że masz obrączki w lewej kieszeni spodni.


(...) "Pocałuj mnie w świetle tysiąca gwiazd i połóż głowę na moim bijącym sercu".


-Dobry wieczór! Uważam, że kobietom na tej sali nie muszę się przedstawiać, dziękuję za każdy taniec. Dla formalności nazywam się Tomasz Fornal, jestem świadkiem pana młodego, którego fanki dzisiaj w poduszkę płaczą i będę ojcem chrzestnym ich pierwszego dziecka. -uniosłeś ku górze wypełniony alkoholem kieliszek. -Nie będę długo mówił, ale czy tylko ja mam ochotę powiedzieć, że ta wódka znowu jest gorzka? Pocałujcie się i damy Wam spokój. -niektórzy z gości głośno się zaśmiali. -Przez powtórki przysięgi małżeńskiej w nocy, nauczyłem się jej  na pamięć i dziękuję Ci za to, Kuba. -pomachałeś w stronę blondynki. -Jeżeli świadkowa zdradziła nam ważny szczegół z jedenastego stycznia to ja dodam, co działo się następnego dnia. Moja mama jest wyśmienitą kucharką, ale pan młody z całego tego zauroczenia nie mógł jeść ani zasnąć przed meczem, podczas którego staliśmy po przeciwnych stronach siatki. Mimo wszystko wygrał i dedykował statuetkę MVP swojej przyszłej żonie. Na początku myślałem, że się przesłyszałem, ale po jednym dniu wiedział, że to ta odpowiednia. Życzę Wam miłości, zdrowia i dzieci, pamiętaj o naszym zakładzie, stary. Najlepszego!

Licząc gwiazdy na niebie i całując Marcelinę w nagie ramię, okryłeś ją marynarką, zapinając guziki przy rękawach. Uśmiechnięci spojrzeliśmy w stronę pary młodej; środkowy trzymał ją na rękach, prowadząc w stronę wynajętych pokoi, a ona pomachała dwoma palcami, całując go po chwili w usta. Obróciłeś po chwili kobietę z rozpuszczonymi już włosami, spojrzałeś jej prosty w oczy, muskając powoli nos i opierając ją o drewnianą balustradę, poczułeś jej dłonie na rozgrzanym karku.

-Mam tysiąc fantastycznych wspomnień z Tobą. Im więcej czasu upływa tym bardziej jestem zakochany. Myślałem, że mocniej już nie można. Kocham Cię, kiedy się śmiejesz. Kocham Cię, kiedy się wzruszasz. Kocham Cię, kiedy jesz. Kocham Cię, w soboty wieczorem, kiedy idziemy do pubu albo kibicujemy sobie nawzajem. Kocham Cię w poniedziałki rano, kiedy jesteś jeszcze śpiąca i nie chcesz wychodzić na trening. Kocham Cię, kiedy śpiewasz pod prysznicem i rankiem, kiedy po wspólnie nieprzespanej nocy nie możesz znaleźć kapci, żeby iść do łazienki. Kocham Cię nad morzem i w górach, moja góraleczko, o zachodzie słońca, także w południe, i również teraz. -otarłeś skapujące łzy. -Musiałem to trochę zmienić, abyś poczuła, że nawet fajny ze mnie gość. -pogłaskałeś ją po policzkach, łącząc po dłuższej chwili cieplejsze i chłodniejsze dłonie.

💎
Piątego listopada nie sądziłam, że zdecyduje się tutaj na taką dawkę romantyzmu. Gdyby nie znajomość z retreat, z którą poznałyśmy się dwudziestego dziewiątego października nie byłoby Marceliny, Tomasza i całej reszty. Dlaczego? Obiecałam sobie, że nigdy więcej nie napiszę o swoim ulubionym siatkarzu. Złamałam tę decyzję zaczynając opowiadanie z Jankiem Nowakowskim, dlatego Fornal miał dołączyć do grona Michała Winiarskiego i Mariusza Wlazłego. Czekam na Wasze opinie i pozdrawiam wszystkich :) PS. Było Was tutaj prawie 12 tysięcy! 

30 komentarzy:

  1. kocham mocno, przytulam i wrócę //ret.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kochaj, przytulaj i szybko wracaj :)

      Usuń
    2. 1. minęła wieczność, ale jestem. cieszysz się?
      2. jak dobrze, że yt ma takie coś jak "odtwarzaj w pętli"
      3. o tym starszym mężczyźnie już nic nie powinno być wspominane
      4. jestem głupia "ZWIERZĘCA MARCELINA" co ja mam z głową?
      5. Tomek to szybki jest z tą listą, ciekawe czy zakupy też tak szybko robi heh
      6. wyobraziłam sobie taką scenę - otwarte drzwi od balkonu, biała pościel, Marcela wtulona w Tomka i on z papierosem w ustach - otak!
      7. wszyscy wiedzą co jest napisane na bluzie
      8. miętowe są fujka - nie pytaj
      9. podobno osoby z zimnymi dłońmi są dobre w łóżku
      10. onie! Tomek i mój kalendarzyk - kocham
      11. Olka panikara, ale wiemy jak jest
      12. el Winiaro
      13. Marcel, ty nigdy nie jesteś anonimowa
      14. miłość, otak!
      15. pisk
      16. "nasączony kacem" - to wygrało
      17. Tomasz i jego wrodzona skromność
      18. ja też mam z nimi tysiąc fantastycznych wspomnień
      19. nie no Fornal fajny z ciebie gość

      bez numerków, bo muszę spieszyć do dialogów to napiszę to tak na zakończenie. czuję się związana z każdym twoim opowiadaniem, a z tym to już zupełnie (hmm czemu dietetyka), ale to wiadome. zrobiłaś tak niesamowity postęp w pisaniu, że muszę ci to napisać - chylę czoła siostrzyczko.

      kocham bardzo, bardzo mocno

      Usuń
    3. 1. jakbym mogła się nie cieszyć?
      2. widzę, że trafiłam w gust muzyczny.
      3. już nic tutaj o nim nie będzie xD
      4. idź się lecz xD
      5. zakupy szybciej :P
      6. ładny widok :)
      7. może i wszyscy
      8. nie będę, ale dajesz zły przykład światu xD
      9. w takim razie Marcelina wygrywa xD
      10. a widzisz? potrafię zaskoczyć
      11. oczywiście, że wiemy
      12. specjalnie dla Ciebie
      13. dobrze to wiedzieć
      14. no ja wiem
      15. mam nadzieję, że dawno skończyłaś
      16. heh
      17. w końcu pani Iwona dobrze go wychowała xD kto poślubi mojego syna?
      18. naprawdę jest ich bardzo dużo
      19. no jasne, nie ma innej opcji
      DZIĘKUJĘ SIS :3

      Usuń
  2. Ojeju jak tu było uczuciowo, romantycznie i pięknie ❤ Zdania pochłaniały mnie co raz bardziej i bardziej w jakąś magiczną otchłań, aż w końcu wpadłam bez kresu i tak mocno ściskałam kciuki i kibicowałam, by z satysfakcją przeczytać ostatni akapit i piękne słowa Tomka 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie spodziewałam się takiego komentarza. Bardzo, ale to bardzo dziękuję :")

      Usuń
  3. o matulu, czekam na autobus, ale kocham już najmocniej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w takim razie czekaj spokojnie na autobus :")

      Usuń
    2. 1. Mam czas, a tu trzeba się skupić; herbata malinowa w kubku i Ed w głośnikach
      2. Szczerze to już bałam się tego wyjazdu, bo mogli się w sumie pozabijać xD
      3. Każda kobieta chciałaby być tak przeciągana po łóżku przez tego seksiaka :D
      4. DZIĘKUJĘ, że oni jednak są rodzeństwem przyszywanym :)
      5. Pewnie Michał może by dalej przy niej trwał, gdyby nie to jego uzależnienie
      6. Hugo Boss :3 Czy ten Tomek musi być takim ideałem?
      7. Wyrzucaj z tych usteczek papierosa, bo Marcela nie będzie chciała mieć z Tobą dzieci
      8. Dobrze, że Tomek nie wrodził się w ojca
      9. Bronek Malanowski i od razu przypomina się ten program, który kiedyś się oglądało :P
      10. Przyjaciółki - takie papużki nierozłączki
      11. Gdybym była Aleksandrą to za dwa lata musiałabym wychodzić za mąż
      12. Czekam na Marysię albo Kordiana :)
      13. Nie przypuszczałam, że to właśnie Kochan będzie panem młodym
      14. Aspiryna? Znowu się popiło
      15. Gdyby Buben miałby zostać ojcem chrzestnym to Fornal nie będzie zadowolony
      16. Riri i od razu zmieniam nutki :D
      17. Chyba załatwię sobie "Marmek" jako świadków, bo takie mowy to każdy by chciał usłyszeć
      18. Popłakałam się, bo pan uzależniający przeszedł trudną, ale piękną drogą. Z drania stał się facetem marzeń i na początku nie byłby zdolny do wypowiedzenia takiego monologu.
      19. PŁACZĘ, ALE JESTEM SZCZĘŚLIWA, BO ZABRAŁAŚ MNIE DO GWIAZD ❣ ❣ ❣

      Usuń
    3. 1. pięknie się przygotowałaś :)
      2. morderstwa nie planowałam ;D
      3. oj tak! xD
      4. związek i inny rodzaj rodzeństwa nie wchodził w grę ;D
      5. a wiesz, że wszystko możliwe
      6. musi, bo inaczej nie można
      7. wyrzucił, ale czy sięgnie? zobaczymy
      8. Marcela odpuściłaby po wszystkich kolorach szminek
      9. oglądałam :P
      10. prawda :)
      11. jak masz z kim to czemu nie? :D
      12. Czekam z Tobą :)
      13. A ja wiedziałam :)
      14. Znowu, ale to w słusznym celu.
      15. Może zrobią casting?
      16. Riri to Riri :D
      17. To założę im terminarz xD
      18. Mam ochotę płakać, bo pięknie podkreśliłaś całe to uzależnienie :3
      19. zabieram i Ciebie :)

      Usuń
  4. 1. Uwielbiam pociągającego, seksownego Fornala 💖
    2.Ja też dziękuję panu dziennikarzowi 😂
    3.Niegrzeczny chłopak nie zerwał z nałogiem 😂
    4. Tekst o staraniach w Wenecji zajebisty 😁😚
    5. Mowa Marceliny i Tomka świetna 💖
    6. Wzruszyłam się lekko czytając monolog Tomka skierowany do Marceliny 😍
    7. Pasowali do siebie jak dwie krople wody 💛
    8. Najlepszy blog na świecie 💖
    9. Dziękuję Ci za tą historię i proszę o drugą część 😇
    10. Zdecydowane przez Ciebie polubiłam numerki jak kolewiek to zabrzmi 😂
    11. Dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam 💖😘 Zapraszam do siebie jutro 😄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. A kto nie lubi?
      2. Każdy kto kibicuje ich związkowi to jest mu wdzięczny
      3. Uzależnił się chłopak
      4. Nawet nie wiem, kiedy wpadłam na ten pomysł.
      5. Trudno na początku było, ale widzę, że jednak się udało.
      6. Niezły z niego romantyk :3
      7. Pasują!
      8. Bardzo dziękuję
      9. Może będzie :")
      10. Takie numerki są fajne xD
      11. Pozdrawiam i będę jutro.

      Usuń
    2. chciałabym sprostować, że numerki powstały dawno, dzięki WW oraz Win. i Em. - dziękuję za uwagę 😂❤️

      Usuń
    3. ja polubiłam numerki dzięki tym paniom :D Win i Em wracajcie!

      Usuń
    4. Ja dzięki Wam dziewczyny :D

      Usuń
    5. Dużo można się od nas nauczyć xD

      Usuń
  5. Anonimowa z grudnia wraca do gry <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O takim końcowym uzależnieniu właśnie marzyłam! Jest w nim odkryte całe piękno, które stopniowo w nich kiełkowało. Teraz tylko czekać na kolejną część, bo powiem prawdę, że lubię po całym dniu otworzyć tego bloga i cieszyć się razem z nimi albo przeżywać kolejne niedopowiedzenia! Dziewczyno, to opowiadanie powinno wyjść w formie papierowej. Byłabym pierwsza w kolejce :D

      Usuń
    2. Marzenia się spełniają :) dziękuję bardzo za takie słowa :) książka? chyba nie xD

      Usuń
  6. Jak mogę to podsumować? <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ahh jestem! A teraz, lecę czytać epilog ;) 😍 i niedługo tam u dołu będzie komentarz. Co zabawne, najlepiej mi się czyta w pracy xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czasami i w pracy należy się chwila odpoczynku :D

      Usuń
    2. Jestem i tutaj ! <3
      Tak mi przyjemnie było wrócić do tego opowiadania. ;)
      Szkoda, że nie ma już tej kontynuacji, bo bym jeszcze poczytała. :(
      Szkoda, że to jednak koniec. :(
      Co do Epilogu, on jest przecudowny! Tyle w nim miłości.<3 Zawsze wiedziałam, że Marcele i Tomka połączyła prawdziwa miłość, taka na zawsze! Wydaje mi się, że te wszystkie zawirowania, to rozstanie pokazało tak naprawdę siłę ich uczucia.
      Idealnie się w cały epilog wpasowali też Aleksandra i Kuba. No po prost, to jak to o pisałaś... Magia!
      Najbardziej wzruszył mnie dialog końcowy. Ryczałam wtedy i rycze i dzisiaj jak to ponownie czytam. Po prostu piękne.
      Dziękuję Ci Karo za to opowiadanie, na pewno będzie miało swoje miejsce na mojej liście wyjątkowych opowiadań <3
      Do zobaczenia na innych Twoich dziełach!
      POZDRAWIAM !!!
      Paulka

      Usuń
    3. Pomyślałam, że ten epilog będzie dla nich najlepszym zakończeniem, dlatego zrezygnowałam z kontynuacji. Dziękuję, że znalazłam się na tej liście <3 Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Jestem!
    Z lekkim poślizgiem, ale u mnie ostatnio wolnego czasu jak na lekarstwo... Dlatego tym bardziej się cieszę, że mogłam przeczytać coś tak cudownego ^^
    Niesamowicie mi się podoba to uzależnienie. Bo jest takie... uzależniające, od pierwszego zdania, do ostatniego, które totalnie skradło mi serducho. Jesteś genialna, wiesz?
    Na pewno będę przy nowości, bo widzę, że coś tam się już pojawiło :D
    Weny kochana na kolejne takie perły, buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak samo u mnie, rozdziały powinny być napisane, a ja niedawno obudziłam się po 18 :")
      Na tej nowości więcej bedzie 15 sierpnia!

      Usuń
  9. Lil pewnie zawsze na koniec, ehh.. Wrócę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnia czy pierwsza, dobrze że jesteś

      Usuń
    2. Oboje przeżyli ciężką próbę, która mogła zawsze zakończyć się niepowodzeniem. Nasz główny bohater pokazał, że jest medalem posiadającym dwie strony; tą złą i dobrą. Zamurował mnie monolog Fornala, bo nikt poza Tobą się tego nie spodziewał; złość piękności szkodzi, więc warto ją zaskoczyć romantyzmem :) Przez to opowiadanie pokazałaś nam jak bardzo dojrzałaś przez te prawie dwa lata pisania :) Ukazałaś nam historię mężczyzny, który bronił się przed tym, aby nie przypominać ojca i kobiety, która zwodząc go i prowadząc przez krętą ścieżkę pokazała czym jest naprawdę miłość; uczucie mu do tej pory nieznane.
      Lepszego epilogu nie można było wymarzyć. Aż chciałabym poznać tej Twój plan na kolejną część, ale będę cierpliwa :) Ściskam mocno. Lil.

      Usuń
    3. Nadal nie mogę uwierzyć, że jesteście takie wspaniałe. Zaskoczyłaś mnie tym komentarzem, dziękuję

      Usuń